Powwow Rathenow 2002 | Powwow Katowice 2002 |
Powwow Toruń 2003 |
Powwow Katowice 2003 | Powwow Uniejów 2003 | Powwow Międzychód 2004 |
Powwow Żuromin 2004
| Powwow Sypniewo 2004 | Powwow Katowice 2004
Powwow Uniejów 2005 | Powwow Gliśno 2005 | Powwow Katowice 2005
Powwow Międzychód 2006 | Powwow Uniejów 2006 | Powwow Katowice 2006
Powwow Berlin 2006 | Powwow Uniejów 2007 | Powwow Borzychy 2007
Powwow Katowice 2007 | Powwow Żuromin 2008 | Powwow Uniejów 2008
Powwow Gliśno 2008 | Powwow Katowice 2008 | Powwow Uniejów 2009
oraz
Etykieta Powwow|Etykieta Tancerzy|
Podstawowe pojęcia|
Style taneczne
Movies from European Powwows
Podsumowanie i wyniki
Relacja Marcina "Zaica" Króla
Relacja Staszka Mozoły
Tygodnik Nowy - Relacja
Photos - Galeria 1 Magdalena i Dariusz Lipeccy
Photos - Galeria 2 Magdalena i Dariusz Lipeccy
Photos - Galeria 3 Maciej Macierzyński
Photos - Galeria 4 Maciej Macierzyński
Photos - Galeria strona Kręgu Przyjaciół Indian z Lublina
Relacja Marysi - strona Kręgu Przyjaciół Indian z Lublina
Zaproszenie na Powwow
II ZIMOWE Powwow - MIĘDZYCHÓD 19 LUTEGO 2005
PODSUMOWANIE I WYNIKI
II Zimowe Powwow w Międzychodzie zostało zorganizowane dzięki przychylności władz Miasta, Dyrekcji Międzychodzkiego Ośrodka Sportu, Turystyki i Rekreacji oraz Dyrekcji Gimnazjum nr 2.
W otwarciu Powwow uczestniczyli p. Roman Musiał - Burmistrz Miasta i Gminy Międzychód, p. Zygmunt Mleczak - Przewodniczący Rady Miejskiej oraz p. Mirosław Leśny - Dyrektor MOST i R.
Dzięki tym właśnie osobom organizatorzy: Marcin Mazurek, Milko Jović i Rafał Litke mogli przyjąć nas we wspaniałej hali sportowej.
W II Zimowym Powwow wzięło udział blisko 150 osób w tym ok. 50 tancerzy i tancerek.
Ponownie przybyli zapowiadani goście z Niemiec .
Odwiedził nas także Collin Pennier, przedstawiciel Narodu Stollo ( West Coast Salish Tribe ) z Zachodniego Wybrzeża Kanady. Przebywa On czasowo w Polsce i mieszka w Lublinie :)
Grand Entry odbyło się według zasad obowiązujących na Powwow Narodu Blackfeet w Browning ( Montana - USA ).
Nad właściwym przebiegiem całego spotkania czuwał
Komitet Organizacyjny Pow-Wow.
Komitet powstał na 28 Zlocie PRPI w Sypniewie 2004, a za swoje zadania przyjął przestrzeganie
zasad organizacji Pow-Wow w Polsce, rozpowszechnianie wiedzy na ten temat, a także
pomoc osobom organizującym te uroczystości w naszym kraju.
Po raz pierwszy w historii polskich Powwow zostały wyznaczone osoby pełniące rolę Głównego Sędziego oraz Głównych Tancerzy.
HEAD STAFF :
ARENA DIRECTOR | MASTER OF CEREMONY |
Marcin Mazurek ( Międzychód ) | Milko Jović ( Berlin ) |
|
HOST DRUM | HEAD JUDGE |
......... | Cyprian Świątek ( Pionki ) |
|
HEAD MAN DANCER | HEAD LADY DANCER |
Robert Piesiecki ( Białystok ) | Jolanta Piesiecka ( Białystok ) |
Niestety z powodu absencji zespołu "Maka Sapa", nie wyznaczono kapeli pełniącej rolę Host Drum.
Tym razem zagrały 2 grupy pieśniarzy : Fürstenwalde Singers ( Frankfurt-Niemcy ) i White Crow Singers ( Biała Podlaska-Polska ).
Oba zespoły stanęły na wysokości zadania i Powwow odbyło się przy pieśniach granych na żywo.
Niższa frekwencja tancerzy i tancerek pozwoliła na przeprowadzenie konkursów tylko w trzech kategoriach tanecznych. Zgłosiło się do nich 25 osób.
Najliczniej obsadzoną konkurencją był Men's Traditional Dance.
Wyniki konkursów tańca :
Men's Traditional Dance | Women's Traditional Dance |
1. Robert Piesiecki ( Białystok ) | 1. Anna Lipecka ( Toruń ) |
2. Tobias Felber ( Frankfurt n/O Niemcy ) | 2. Magdalena Lipecka ( Toruń ) |
3. Marcin Król ( Toruń-Gdańsk ) | 3. Katarzyna Zdulska ( Łódź ) |
|
|
|
|
Junior Girls | Chicken Dance - pokaz |
1. Daria Piesiecka ( Białystok ) | Robert Piesiecki ( Białystok ) |
2. Madita Czapp ( Niemcy ) | Marcin Mazurek ( Międzychód ) |
3. Ewa Susmarska ( Polska ) |
|
|
|
Między konkursami były oczywiście tańce Intertrible i Round Dance dla wszystkich uczestników spotkania.
Odbył się specjalny pokaz tańca - Chicken Dance w wykonaniu : Roberta Piesieckiego i Marcina Mazurka.
Wystąpił również kobiecy zespół " Ahsen Yakonkwe " !!! W swoim repertuarze Aleksandra Grątkowska i Jagna Cyganik zaprezentowały wiele pieśni tradycyjnych, głównie z regionu Północno-Wschodniego :)
Zapowiadane na godziny przed południowe warsztaty Powwow, nie doszły niestety do skutku.
Z prostej przyczyny.... braku chętnych do wzięcia w nich udziału.....
Jako Komitet Organizacyjny Pow-Wow doszliśmy do wniosku, że miejscem gdzie takie warsztaty mają racje bytu jest ogólnopolski Zlot Polskiego Ruchu Przyjaciół Indian. ( znacznie więcej czasu do wykorzystania )
W tym roku odbędzie się również Letnie Powwow w Gliśnie ( 26-28.08.2005 ), a organizator tego spotkania Marcin "Zaic" Król zapowiada bardzo dużą "dawkę" warsztatów.
Mimo mniejszej ilości tancerzy i tancerek, II Zimowe Powwow przebiegało w miłej i radosnej atmosferze, a Arena wcale nie świeciła pustkami.
Tego dnia Marek Nowocień, znany bardziej jako "Cień", obchodził swoje ........ urodziny :)
Na tę okoliczność Ewa "3 Bobry" zasponsorowała dwa urodzinowe torty, które wraz z "Cieniem" ofiarowali na rzecz Powwow. Jeden z nich został podzielony między naszych małych milusińskich tancerzy, a drugim decyzją "KC" :) uhonorowano obie kapele pieśniarzy.
Oczywiście nie zapomniano o tradycyjnym "Sto lat" w wykonaniu zespołu White Crow Singers oraz pozostałych uczestników Powwow :).
Bardzo dobry odbiór tego spotkania przez naszych gości z Niemiec, rokuje dalszy rozwój współpracy i wsparcia przez naszych zachodnich sąsiadów w przyszłych imprezach odbywających się w tym regionie Polski.
Jeden z naszych niemieckich gości Jörg "Joe" Diecke zaprasza polskich indianistów i tancerzy do wzięcia udziału w 4 Grimma - Powwow.
Spotkanie to odbędzie się na prywatnym terenie Jörga w dniu 15 maja 2005. więcej informacji o 4. Grimma-Powwow
Darek Lipecki
blackfoot@poczta.fm
RELACJA MARCINA "ZAICA" KRÓLA
Kolejne Powwow za nami, tym razem zimowe w Międzychodzie.
Po raz kolejny udało mi się w nim uczestniczyć, z czego zawsze się bardzo cieszę.
Warsztaty nie wypaliły, ale to już niestety taka tradycja, najprawdopodobniej czas zaprzestać nawet ich planowanie, gdyż nie widać większego nimi zainteresowania.
Osoby przyjeżdżające na kolejne Powwow są zazwyczaj te same, nowych twarzy bardzo mało,myślę że jest to obraz obecnej kondycji całego Ruchu.
Ciężko przewidzieć jaka przyszłość jest przed nami, jedno jest pewne - Powwow jest świetnym spotkaniem towarzyskim - a dla lubiących taką indiańską formę tańca i śpiewu doskonałą okazją do zabawy wśród podobnych pasjonatów.
Poziom naszych rodzimych tancerek oraz tancerzy jest coraz wyższy, stroje coraz doskonalsze, odpowiadające danym stylom, a pamiętać należy, że udało się to osiągnąć w naprawdę krótkim czasie.
Wracając jednak do samego Powwow w Międzychodzie, to uważam, że było udane, szwankował niestety sprzęt, który troszeczkę niweczył starania grających kapel oraz MC.
Cieszy mnie to, że mimo nie największej frekwencji tancerzy Arena cały czas tętniła życiem i można było się naprawde wytańczyć.
Niezrozumiała jest niestety dla mnie powtarzająca się absencja ludzi związanych z paroma grupami tanecznymi z naszego kraju.
Posiadają niejednokrotnie wspaniałe stroje i nie małe umiejętności taneczne, ciężko jednak liczyć na ich uczestnictwo w naszych spotkaniach, a o pomocy przy ich organizacji nawet nie wspominając. Nie mam zamiaru nikogo urazić, ale odnoszę wrażenie, że od dłuższego czasu paru z nas wykorzystuje piekno tańca, strojów tylko i wyłącznie do zarabiania pieniędzy, a to chyba nie w tym kierunku powinno zmierzać.
Jest to jednak moje osobiste spostrzeżenie. Mam nadzieję, że ta sytuacja kiedyś się zmieni!!!
Do zobaczenia na kolejnym Powwow w Uniejowie.
Marcin "Zaic" Król
zaicwasziczu@poczta.fm
RELACJA STASZKA MOZOŁY
W Poznaniu spotkałem grupę osób jadących na Powwow, kilka znajomych i ogromną większość nowych, przeważał Śląsk, ale był też Włoch i Indianin Salish z Kanady o nieco żółtej skórze, podobny do Japończyka.
Dotarliśmy autobusem na miejsce około godziny 10°°, jednak nie było żadnych warsztatów, mieliśmy czas, żeby się rozpakować w szatniach, coś zjeść i wypić coś gorącego.
Co najmniej po dwóch godzinach rozpoczęło się przebieranie. Ustawiliśmy się na korytarzu zgodnie z porządkiem i czekaliśmy.
Wielkie Wejście : jedno czy dwa okrążenia, harcerze, panowie w garniturach i ich oficjalna przemowa, że się cieszą z Powwow itp.
Dziwne, że tym razem nie było hymnu polskiego ani Maka Sapy. Początek wypadł jakoś słabiej niż zwykle. Śpiewała nam i bębniła grupa zmontowana z Polaków i Niemców a repertuar z konieczności był mniej urozmaicony i mniej porywający. Tym razem jednak było więcej publiczności, która wytrwała do późnych godzin.
Podczas godzinnej przerwy zapełniliśmy mały bar na piętrze, ubrani na różne sposoby /ja prosto z tańca, z piórami za głową i z pomalowaną twarzą/. Było miło odczuć atmosferę dawnych obozów - dawno niewidziane twarze, ich rozmowy, ozdoby, kapelusze - stworzyliśmy tu mały Dziki Zachód. Gdy wracałem na salę w pełnym stroju, ktoś z publiczności krzyknął "howgh". Nie wiem czy jakiś Hopi lub Zuni wiedziałby co to znaczy ? Oprócz tańców intertrible, konkursowych i round dance, Jagna z Olą zaśpiewały kilka pieśni irokeskich. Kołysankę publiczność skomentowała zawołaniem "dobranoc" :-) Mieliśmy pecha, bo nagłośnienie płatało figle - chwilami wcale nie działało przy pieśniach irokeskich, jak i przy zapowiedziach.
Przemówił też Indianin Salish /i znowu połowy nie było słychać/. Mówił, że jego lud żyje z rybołówstwa i z polowania, że mieszka w ziemiankach i walczy o swoje prawa, że większość tubylców w jego regionie nie zna swojej tożsamości, jednak po roku 1995 nastąpił zwrot i młodzi zamierzają wrócić do swoich korzeni. Indianin powiedział, że jest szczęśliwy widząc tylu ludzi tak pięknie kultywujących kultury Indian z jego kontynentu, że nie spodziewał się tego, że robimy to tak pięknie i że zobaczy coś takiego w Polsce.
Mniej więcej po 21°° zakończyło się Powwow. Przeszliśmy spać do pobliskiej szkoły, gdzie zapełniliśmy trzy korytarze. Sen był ciepły i spokojny, bez chichotów i chrapania - chyba wszyscy zmęczeni, a na dworze mroźno. Rano zjedliśmy małe śniadanko, dzieląc się swoimi produktami i poszliśmy na autobus. W drodze powrotnej dowiedziałem się kilku ciekawostek, m. in. że 100 Indian Kickapoo odparło atak 1500 Komanczów i Kiowa dzięki temu, że na wzór żołnierzy strzelali z okopów.
To Powwow oceniam średnio, gdyż nie przyjechała połowa tancerzy, których spodziewałem się zobaczyć, a także serce imprezy - zespół naszych pieśniarzy ze Śląska. Mówiono, że brakowało jedności i serdeczności i że słabiej to wypadło. Przypisałem to mroźnej pogodzie i zaspom, które nie pozwoliły dotrzeć 80 % Niemców. Najlepszym fragmentem był końcowy round dance, do którego włączyło się wielu nowicjuszy.
Staszek Mozoła
Sulęcinek
|