Indiańska kuchnia czyli niuchając po indiańskich garach
"Indiańska kuchnia" nie jest zbiorem tylko typowych dla Indian i tylko przez nich przyrządzanych pokarmów. Nowa wersja indiańskiej kuchni i przepisów część 1 i Nowa wersja indiańskiej kuchni i przepisów część 2
Jest tu to wszystko o jedzeniu, co w jakiś sposób wiąże się z Indianami. Są więc jadłospisy, ciekawostki kulinarne no i przepisy. Te ostatnie jednak nie zawsze są przepisami samych Indian, ale są przytoczone z tego względu, że albo do ich wykonania wykorzystuje się składniki pochodzące pierwotnie z Ziemi Indian, albo też dlatego, że ich nazwa mocno wiąże się z samymi Indianami, lub też z zamieszkiwanymi przez nich terenami.
A tak jak różnili się między sobą poszczególne plemiona indiańskie, tak i też różnił się sposób ich odżywiania. Może więc na początek przyjrzymy się nieco tym różnicom, przemierzając obie Ameryki od Alaski do Ziemi Ognistej. Indianie Północno-Zachodniego Wybrzeża Pacyfiku byli społecznością o gospodarce myśliwsko-rybacko-zbierackiej, znającą odpowiednie sposoby konserwowania żywności. Środowisko naturalne dostarczało im wiele hojnych dóbr: łososia wędzono i magazynowano na zimę, jagody i korzonki w postaci konserw także przechowywano na mroźne dni. Kobiety zbierały ponadto rozmaite skorupiaki, które później przyrządzały w specjalny sposób.
Indianie Thompson z Kolumbii Brytyjskiej zbierali korzenie dzikiego słonecznika, piekli je i spożywali. Traktowali słoneczniki jak jakieś tajemnicze istoty, toteż obchodzenie się z nimi wymagało przestrzegania wielu reguł. Kobiety wygrzebujące lub przyrządzające te korzenie musiały żyć w czystości, mężczyznom zaś nie wolno było zbliżać się do miejsca pieczenia.
Indianie Kalispel i Blackfoot smakowali w korzeniach rośliny cams, które szczególnie obficie rosną na wschodnich zboczach Gór Skalistych. Korzenie te wykopywano, gotowano i suszono. Bulwy zbierano podczas kwitnienia; od połowy czerwca do połowy lipca. Pieczono je w dołach. W wykopanym dole rozpalano duże ognisko, które następnie pokrywano płaskimi kamieniami. Po kilku godzinach, gdy kamienie i ziemia w dole były już bardzo gorące, usuwano węgla i popiół. Dół wykładano trawą i prawie do pełna napełniano bulwami camas. Na nie kładziono warstwę trawy i warstwę gałęzi. Wszystko przykrywano 10 - centymetrową warstwą ziemi. Na tym samym miejscu rozpalano ogień i podtrzymywano go jeden, lub dwa, dni - w zależności od ilości zebranych bulw. Gdy otwierano dół, zbierały się wokół niego małe dzieci i zlizywały bardzo słodki sok, zbierający się na trawie i gałęziach. Świeżo upieczone korzenie camas smakują jak pieczone kasztany doprawione odrobiną ziemniaków. Wyjęte z dołu korzenie suszono następnie na słońcu i przechowywano w woreczkach. Czasami ucierano je i suszono razem z świdośliwami.
Sherman Sage o Indianach Równin powiedział:
"W dawnych czasach ludzie głównie jedli trzy razy dziennie. Starzy ludzie jadali jednak częściej. Często byli zapraszani i częstowani jedzeniem, głównie mięsem; czasami zapraszano także kobiety. Niektórzy przynosili swoje własne talerze. Jeśli ofiarowano im więcej jedzenia niż mogli zjeść, szczególnie mięso, co się często zdarzało, kroili je na małe kawałeczki i na wierzbowych gałązkach zanosili do domu. Zupy zawierające różne rodzaje jagód zjadano oczywiście na miejscu. Nigdy nie słodzimy naszych zup i sosów, w zasadzie nawet nie mamy czym. Nie używaliśmy dzikiego miodu, ale wysysaliśmy słodkie substancje z dużych pszczół, które udało nam się zabić. Używaliśmy też soli, którą zbieraliśmy ze skał solnych, gdy mijaliśmy je po drodze. Sól przechowywaliśmy w skórzanych woreczkach."
Przebywający na samym początku XIX wieku u Indian Blackfeet George Catlin opisał kilka tajników ich kuchni dotyczącej indyka:
"Opodal wigwamu wodza wyżłobiono w ziemi otwór wykładając jego ścianki kamieniami i zaklejając otwory gliną. Do tego przedpotopowego pieca włożono starannie oczyszczonego indyka, napełnionego bawolim tłuszczem. Obłożono go jakimś zielem aromatycznym, przykryto warstwą kamieni i nad tym wszystkim zapalono ognisko.
Nie obiecując sobie wiele po oczekującej mnie potrawie obserwowałem z zainteresowaniem inne przed ucztowe przygotowania, a mianowicie wypiek chleba i sporządzanie leguminy. Każda z tych funkcji wymagała odmiennych czynności.
Chleb wypiekano w dużym kopulastym piecu, zrobionym z cegły i kamienia. W chwili gdy przyszedłem, rozpalano obok niego duże ognisko z aromatycznej sośniny. Rozeszła się przemiła woń. Skoro piec piekarski odpowiednio się rozgrzał, włożono doń ładnie wyrośnięte i zgrabnie uformowane ciasto.
Trzecia partia kucharek przygotowywała dwie leguminy. Pierwsza z nich to małe placuszki z białej mąki, wonnych ziół w proszku i wody. Druga zwana piki stanowi obok bawolej pieczeni narodową potrawę indiańska. Piki jest zrobione z niebieskiej lub czerwonej kukurydzy, rzadko żółtej. Rozdrobnione z wodą ciasto rozsmarowuje się na dużej gładkiej jak szło płycie bazaltowej, pod którą pali się ognisko. W kilka minut ciasto jest upieczone. Pięknie zarumienioną warstwę zsuwają na czyste płótno i odpowiednio do ilości uczestników biesiady łamią na kawałki. Oryginalnie wygląda piki z czerwonej kukurydzy, jest bowiem koloru czerwonej róży. Zauważyłem, że Indianie używają tego pieczywa jak my biszkopcików przy jedzeniu lodów.
Muszę przyznać, że uczta smakowała mi. Indyk nie był co prawda w smaku podobny do naszego, ale był tak dziwnie wonny i tak pięknie zarumieniony, że zjadłem go jako specjał."
Tenże sam George Catlin docierając do Indian Mandan zanotował:
"Sensację dla białego w mandańskim wigwamie stanowi podłoga. Chociaż ubita z gliny, jest jednak tak gładka i czysta, że robi wrażenie świeżo umytego półmiska porcelanowego. W środku podłogi jest otwór półtorametrowej średnicy, wyłożony dookoła bardzo starannie i ze zrozumieniem przeznaczenia, płaskimi kamieniami (...) Wisi nad nim dzień i noc na trójnogu garnek z mięsem bawolim, gdyż zarówno u Indian Mandan jak i u innych plemion (...) obowiązuje bezwzględne prawo gościnności.
Kto głody - może wejść - oto dewiza indiańska.
Każdy może wejść i pożywić się, a nikt z obecnych nie spyta się: kim jest, skąd przychodzi i dokąd zmierza?! W mniemaniu bowiem Indian gość, który zdołał przedostać się do środka wioski, pozostaje widocznie pod opieką Wielkiego Ducha.
(...) U wrót swojego wigwamu oczekiwał mnie naczelny wódz Indian Mandan Malatahpa (Groźny wilk) i uprzejmym gestem zaprosił do wnętrza. Była to obszerna dziesięciometrowej średnicy kulista izba. Przed ogniskiem leżały ozdobne skóry, na których usiedliśmy. Uczta była skromna, składająca się z trzech dań, w dwóch naczyniach glinianych i jednym drewnianym. W dwóch leżało suszone mięso bawole i pemikan ze szpikiem, w trzecim mączka zrobiona z rzepy stepowej, zmieszanej z jagodami, przypominającymi smakiem rodzynki. Wszystkie te dania były tak smacznie i czysto podane, że nawet wybredniś europejski nie miałby wiele do zarzucenia. Pemikan i szpik są tak częstą potrawą u Indian Mandan, jak u nas chleb. Sporządza się go z wysuszonego i sproszkowanego mięsa bawolego. Szpik natomiast wytapia się i zlewa do pęcherza. Po wystudzeniu kraje się na kawałki i spożywa z mączką bawolą. Połączenie to przypomina chleb z masłem.
Naturalnie, że ucztę poprzedziło wypalenie fajki, napełnionej tytoniem indiańskim. Gospodarz pierwszy pociągnął kilka razy, dmuchnąwszy w trzy strony świata, po czym przytknął cybuch do ust moich. Skoro i ja z kolei puściłem trzy dymki, wódz sięgnął po nóż, odkroił nim kawałek mięsa z żeber bawolich i rzucając go w ognisko, wyrzekł sakramentalne słowa: Ho-pe-ne-sze-wa-pa-sze, co oznacza: oto jest ofiara.
Po ofierze poprosił na migi, abym rozpoczął jeść. Jadłem sam, bo u północnych Indian istnieje zwyczaj, że wódz nigdy z gościem nie je, lecz mu usługuje, czyści, zapala i podaje fajkę i dopiero po wypalonym deserze sam spożywa.
Nadmienić wypada, że musiałem przy jedzeniu używać własnego noża, gdyż mile widzianemu gościowi nie wolno go podawać.
Podczas przyjęcia zalegała grobowa cisza, chociaż w mieszkaniu znajdowało się 6 żon wodza, skulonych pod ścianą i oczekujących rozkazów swego władcy. Dziełem tych zapracowanych istot była cała uczta, nie wyłączając wypalenia z czarnej gliny naczyń i sporządzenie łyżek z rogów kozicy. Te ostatnie były tak misternie i z takim nakładem racy wyrobione, że się stały przezroczyste, jak szkło. (...) Kiedy wyszliśmy przed wigwam, zabrały się do wykończenia niedojedzonych reszek żony wodza, nie przestrzegając reguł ciszy i milczenia."
Indianie Ameryki Północnej, polujący na duże zwierzęta (bizony, łosie, jelenie) zjadali prawie wszystkie ich części z wyjątkiem płuc, woreczka żółciowego i jeszcze jednego lub dwóch organów. Żołądki jadano przeważnie na surowo. Za wielki przysmak uważane było nienarodzone jeszcze cielę, wyciągnięte z dopiero co zabitej samicy, zwłaszcza bizona. Gotowane mięso takiego cielaka jest białe, bez smaku i mdłe. Cienkie jelita bizona czasami suszono, ale najczęściej wypychano je cienkimi paskami mięsa. Przed wypchaniem jelita wywracano na lewą stronę by tym sposobem z mięsem stykał się pokrywający je słodkawy, biały tłuszcz. Tak sporządzone kiełbaski następnie opiekano, po czym wiązano końce, aby nie wypłynęły soki, i gotowano w wodzie. Jest to wielki przysmak i gdy jest dobrze przyrządzony, rozsmakowują się w nim tak Indianie ja i Biali. Mięso gotowano lub pieczono. Zanim Indianie weszli w posiadanie kociołków, gotowali mięso na swój sposób. Aby to zrobić, wykopywali w ziemi dół, w który wkładali skórę nieowłosioną stroną do góry i przytwierdzano ja do ziemi kołkami. Na skórę władano mięso i wlewano wodę. Po tym wkładano do wody rozgrzane w ognisku do czerwoności kamienie, zmieniając je co chwilę, aż woda zrobiła się wrząca i mięso zostało lekko podgotowane.
W okresie, gdy udawało się zdobyć wielkie zapasy mięsa, suszono je by przechować na później. Grube kawałki mięsa cięto na długie, cienkie paski i suszono na słońcu. Gdy pogoda była nie sprzyjająca, mięso zawieszano w górnej części domu. Jeśli mięso było dobrego gatunku i właściwie zostało wysuszone, przyjmowało kształt półcentymetrowej grubości, bardzo kruchych pasków. Suszono także tłuszcz z tylnej części bizona i zjadano go z mięsem.
Z wysuszonego mięsa bizona robiono pemmikan. Wybierano do tego chude mięso, taki jak szynka, polędwica czy łopatka. Przed przystąpieniem do robienia pemmikanu, rozpalano dwa wielkie ogniska z suchego drzewa osikowego, które rozżarzano do czerwoności. Na węgle jednego z ognisk stare kobiety wrzucały paski wysuszonego mięsa i przypiekały je, nie pozwalając na przypalenie. Mięso tak podpieczone składano na nieowłosionej stronie skóry rozkładanej obok ogniska. Po dłuższym przypiekaniu mięsa ognisko zaczynało dymić przez co mięso nabierało gorzkiego smaku. Aby tego uniknąć, dalsze przypiekanie robiono już na drugim ognisku. Niekiedy cykl przenoszenia się z jednego ogniska na drugie powtarzany był nawet kilka razy. Gdy zakończono już przypiekanie całego przeznaczonego na to mięsa, kruszono je na małe kawałki, i następnie ucierano na proszek. Jednocześnie topiono w garnkach bizoni tłuszcz. Starte już mięso mieszano z krzepnącym tłuszczem w pojemniku wykonanym z bizoniej skóry. Do tej mieszanki dodawano często kwaśnych jagód. Po tym potrawę pakowano do specjalnie w tym celu przygotowanych skórzanych toreb, mogącym pomieścić nawet 50 kilogramów pemmikanu, upychając go i ubijając grubymi kijami. Po napełnieniu takiej torby, zaszywano ją, kładziono na ziemię, a kobiety ugniatały ją jeszcze nogami. Worki z pemmikanem dosuszano jeszcze przez pewien czas na słońcu. Później, wraz z przybyciem wonnych korzeni i jabłek, sposób przyrządzania pemmikanu został zmieniony i stał się pikantnym nadzieniem do ciast-pasztecików smażonych na tłuszczu.
W 1941 roku pewien Indianin Arapaho powiedział:
- Podczas Tańca Słońca zawsze jemy psy. Sam ostatnio zabiłem młodego szczeniaka. Mięso było naprawdę przepyszne.
Inny Indianin Arapaho opowiadał:
- Szczeniaki jedliśmy zanim one same zaczęły cokolwiek jeść. Były obierane tak jak kury; usuwano im wnętrzności, obcinano kończyny i gotowano. Jadłem je i smakowały wyśmienicie, jak wieprzowe mięso.
Uroczyste spożywanie pokarmów u Indian Kiowa z połowy XIX wieku, opisane w sposób autentyczny, wyglądało następująco:
Przy wejściu zrobił się jakiś ruch i do tipi weszła Mała Muszla. Za nią podążyły dwie jej siostry. Wszystkie niosły mosiężne kociołki z jedzeniem, które postawiły przy ogniu. Zza pasów wyciągnęły rzemienie do misek z tykw, które rodzina wodza miała dla gości, i położyły naczynia przed mężczyznami. Ci wyjęli łyżki z rogu bizona, które również mieli przywiązane o pasa. Niektórzy przynieśli ze sobą własne, drewniane miski.
Jedzenie było dobre. Siedzący Niedźwiedź i Orle Pióro ubili poprzedniego dnia dwa bizony a kobiety piekły ozory już od wczesnego rana. Zrobiły też długie sznury kiełbasek z krwi, przyprawione szałwią i dziką cebulą, zapakowane w jelito bizonie i pieczone na węgłach. Oczywiście było też suszone mięso, ugniecione ze śliwami ałyczy i osłodzone cukrem. Były nawet suszone i ugotowane ziarna kukurydzy pozyskane od Indian Pueblo.
Jedzenie było poważnym zajęciem. Gdy mężczyźni napełnili swoje miski, Siedzący Niedźwiedź pomodlił się do Słońca i położył jedzenie na krawędzi paleniska w tipi. Po tym zaczęli dopiero jeść. Nikt nie rozmawiał. Napełniali swoje miski i opróżniali je. Kiedy skończyli, w mosiężnych kociołkach i zostało jeszcze jedzenie, które goście mogli zabrać ze sobą do swych domów.
Kiedy na Zachód ciągnęły kryte wozy osadników tocząc się przez równiny, odkryto gatunek dziko rosnącej nasturcji. Nazwano ją "indiańską rzeżuchą". Plemiona zamieszkujące ten obszar spożywali zarówno jej kwiaty jak i liście, co dawało ich sałatkom specjalna ostrość.
Większość plemion Wschodu zadawalała się jednym posiłkiem dziennie, na który składało się śniadanie i obiad jedzone razem przed południem. Zjadano wtedy syty posiłek z krzepką porcją dziczyzny lub gotowanej ryby, oraz różnymi odmianami pieczonych dyń lub ciasteczek robionych z miażdżonych orzechów laskowych. Pierwsi zazwyczaj jedli mężczyźni. To, co pozostawało, zjadały kobiety i dzieci. Posiłki zwykle jadano w ciszy siedząc lub stojąc. Mimo, że jadano raz dziennie, zawsze pod ręką każdy mógł znaleźć mamałygę z kukurydzy.
Prawie wszystkie pierwsze opisy podróżników odwiedzających Wschodnie Lasy Ameryki Północnej zawierają wzmianki o syropie klonowym. W 1671 roku jezuita Novrel napisał o "cieczy wypływającej pod koniec zimy z drzew, która znana jest jako woda klonowa. Chociaż Indianie zbierali sok, upuszczając go z klonów, to jednak ich prymitywne narzędzia uniemożliwiały im przetopienie go na cukier. Wraz z przybyciem Europejczyków i pojawieniem się ich żelaznych naczyń, Indianie szybko nauczyli się jak to należy robić. Syrop i cukier klonowy był wysoko ceniony i używany do słodzenia gotowanych owoców oraz do polepszania smaku i aromatu zup i suszonej kukurydzy.
Indianie Iroquois znad jeziora Finger zbierali cierpkie dzikie jagody i gotowali je ze syropem klonowym. Robili też mus owocowy. Wędzili węgorze z dodatkiem duszonego cząbru, nadziewali kaczki jabłkami i winogronami. Obracali go powoli nad trzaskającymi płomieniami, aż skórka przybierała kolor brązowy i stawała się chrupiąca, a mięso miękkie jak masło.
Indianie Iroquois mieli szczęście żyć nad czystymi, zimnymi jeziorami i rwącymi strumieniami, które obficie zaopatrywały ich w ryby. Ich ulubionym przysmakiem była ci'nega'gei, czyli zupa rybna.
Goszczący w roku 1743 u Indian Iroquois John Bartram pozostawił mam opis poczęstunku:
"Przygotowane były trzy kotły indiańskiej zupy; kukurydzianej orz rzadkiej mamałygi z suszonymi węgorzami i innymi rozgotowanymi w niej rybami, a trzeci kocił stanowiły dynie i ich kwiaty gotowane w wodzie. Na koniec podano wielką miskę, pełną indiańskich klusek, sporządzonych z młodej, wilgotnej kukurydzy z dodatkiem gotowanej fasoli zawiniętej w kukurydziane liście, co stanowi bardzo suty pokarm."
Węgorze, łowione w rzekach, spożywane były na surowo, po upieczeniu, po wysuszeniu lub po owędzeniu (jako zapas na zimę). Francuscy jezuici, którzy podróżowali w dół rzeki Św. Wawrzyńca i po krainie wokół jeziora Finger, często w swych wspomnieniach opisywali sposoby wędzenia węgorzy lub gotowaną z nich tłustą zupę.
Orzechy laskowe i pewne odmiany słodkich żołędzi jedzono nie tylko na surowo, lecz także suszono je na mączkę, która używano do wypieków i zup. Wypiekano z nich na przykład ciasteczka, które robiono mieszając mączkę orzechową z kukurydzianą i smażąc na tłuszczu. Olej orzechowy otrzymywany był poprzez gotowanie i używany jako przyprawa do warzyw i jako dodatek do chleba.
Ziemie, strumienie i jeziora Wschodnich Lasów Ameryki Północnej były pełną spiżarnią mieszkających tam Indian. Sama ziemia była piecem! Kobiety Indian Narraganset i Penobscot kopały w piasku głębokie doły, w które wrzucały gorące kamienie i wypełniały je małżami, ostrygami i wodorostami, urządzając nadmorskie pikniki. Często też w ten sam sposób piekły suszoną fasolę, pozostawiając ją w ziemi nawet przez kilka dni, aby przesiąkła wlanym na nią syropem klonowym. Wyciągnięta po pewnym czasie z takiego pieca fasola miała orzechowy smak, była soczysta i polukrowana wonnym, słodkim syropem. Szczególnym przysmakiem tych nadbrzeżnych Indian był homar olbrzymi, którego kobiety gotowały na parze i przyprawiały słodkim olejem z ziaren słonecznika.
Indianie Pamunkey z północno-wschodniego wybrzeża USA sadzili kukurydzę, fasolę, melony, dynie i inne rośliny, które też wspólnie zbierali. Hodowli też słonecznik (rozsiewając go po ziemi), który służył im do robienia chleba i zupy. Pod dostatkiem też mieli czarnych borówek, poziomek, agrestu, owoców świdośliwy o orzechów. Używali też rodzimy ryż wodny. Cukier pozyskiwali z klonów. Polowali na wszystkie dzikie zwierzęta. Są też wzmianki o tym, że spożywali również ptasie jaja, szarańcze i chrząszcze. Zjadali też i żółwie pod postacią duszonej potrawy w garnku, którym była ich własna skorupa. Ryby łowili za pomocą łuku, dzidy i koszyka przypominającego pułapkę-potrzask.
Indianki Powhatan, Chickahominy i Cherokee cały czas miały pod ręka gotujące się kotły z zupami lub duszonymi potrawami. Był to ich sposób na wykorzystywanie resztek dziczyzny i drobiu. Przeważnie były to wiewiórki, króliki i indyki gotowane z kukurydzą, fasolą i pomidorami. Osadnicy z Jamestown nazywali to "pieczeniom Brunswick".
Jedną z pierwszych potraw indiańskich, przyswojonych przez kolonizatorów, była mieszanka gotowanej fasoli i kukurydzy, przyrządzana z niedźwiedzim tłuszczem. Indianie nazywali to nisickquatach (kukurydza i fasola), ale Anglicy mówili na to po prostu succotash.
Kobiety Indian Cherokee były wspaniałymi kucharkami. Zbierały zieloną fasolę z pól, usuwały z nich włókna i suszyły na słońcu. Przyrządzały wykwintną duszoną dziczyznę, wiewiórki i króliki oraz robiły chleb z suszonej fasoli i mąki kukurydzianej. Muzeum Indian Cherokee z miasta Cherokee (Karolina Północna) jest patronem dorocznej uczty plemiennej. Typowy jadłospis takiej uczty, sporządzony w 1949 roku, zawierał taki oto zestaw: prażona kukurydza, jagody, poziomki, maliny, czarny bez, dzikie śliwki, dzikie jabłka, czereśnie, polne morele, różne gatunki winogron, jeżyny, agrest, orzechy (hikorowe, laskowe, włoskie i olejowe), napój nazywany sumacade, chleb (kasztanowy, fasolowy, mamałygowy, z dzikich pomidorów, słodkich pomidorów i z melasy), pieczeń z jeleni, pieczony pstrąg plamisty, pieczeń z bizon, smażone pieczarki, duszony szop, pieczeń z indyka, gotowane ziemniaki, pieczona kukurydza, mamałyga, gotowana fasola, dynia, kukurydza z fasolą, gotowane topinambury.
Chleb kukurydziany, czyli spłaszczone placuszki robione z wody i mąki kukurydzianej, był podstawowym, codziennym pieczywem Indian Południa Ameryki Północnej. Zazwyczaj był on pieczony na drewnianych łopatkach w ognisku lub poprzez okładanie gorącymi węglami. Dlatego też Anglicy nazwali go "ciastkiem łopatkowym" lub "ciastem popiołowym". Podglądając indiańska kuchnię, koloniści szybko nauczyli się robić indiańskie pieczywo w indiański sposób. Robiąc go, posługiwali się jednak własną technologią, w wyniku czego pieczywo ich nie przypominało już dokładnie walorów indiańskiego chleba kukurydzianego.
Kobiety Indian Cherokee, Choctaw, Seminole, Pottawatomi, Creek i innych (plemion) znały setki przepisów, z których wiele jest dziś przysmakiem Stanozjednoczników. To one stworzyły succotash (kukurydzę z fasolą), pieczeń "Brunswick", chleb kukurydziany, mamałygę i mąkę mamałygową, palone orzechy, smażone, zielone pomidory, duszone świeże krewetki z różą chińską.
Jak pisał William Boutron:
"Indianie Creek magazynowali łuskane orzechy hikory w swoich miastach. Widziałem setki korców tych orzechów należących do jednej rodziny. Miażdżyli je na kawałki, wrzucali na gotująca wodę, która po przelaniu przez drobne sito oddzielała bardziej oleista część cieczy; nazywali to określeniem 'mleko hikorowe'. Jest ono tak słodkie i pożywne jak świeży krem i jest składnikiem większości ich potraw dodawanych zwłaszcza do mamałygi i ciast kukurydzianych."
Orzeszki ziemne były prawdopodobnie najbardziej pożywnym i uzupełniającym pożywieniem, które rosło dziko na Południu USA. W "chudych" miesiącach Indianie używali ich jako substytutu, gotując je w gęstych zupach u duszonych potrawach.
Kobiety Indian Creek i Seminole miały zwyczaj podawania "świeżych ryb i owoców". Tym samym często podawały obydwa te posiłki na raz, gotując na parze ryby wraz z pomarańczami lub dzikim winogronem, tworząc przez to posiłek bardziej delikatnym i smaczniejszym.
O mięsnym żywieniu Indian Hopi z przełomu XIX i XX wieku Don Talayesva powiadał w sposób następujący:
"Lubiliśmy mięso i jadaliśmy niemal każde, które można było dostać. Starzy uczyli nas zastawiać pułapki na torbskocze, świstaki, ursony, borsuki, wiewiórki i turkawki. Dorośli zastawiali pułapki z ciężkich głazów na kojoty, lisy, żbiki i inne duże zwierzęta. Niekiedy wybierali się daleko, by polować niedźwiedzia lub jelenia. Gdy udało się zabić duże zwierzę, przynosili je do domu, przykrywali ślubną szatą, palili górski tytoń nad nozdrzami zabitego zwierzęcia i prosili je o wybaczenie. Modlili się również do bogini Matki Dzikich zwierzą, by zesłała nam więcej zwierzyny. Zbierali się w wielkie grupy piesze lub konne i polowali na króliki z psami i zakrzywionymi kijami do rzucania. My, mali chłopcy, robiliśmy sidła z włosia końskiego na ptaki. Nauczyłem się łapać drozdy za pomocą włosia, umocowanego jako pułapka na końcu łodygi słonecznika, z robakiem na przynętę. Strzelaliśmy również z łuku do ptaków i małych zwierząt. ale zakazywano nam zabijać stworzenia, którego nie mieliśmy zamiaru jeść.
Ptasich jaj nie jadano, chociaż jadano jaja kurze i indycze. Nie jadaliśmy mięsa indyków, ale wyrywaliśmy im pióra do modlitewnych pałeczek używanych podczas obrzędów. Pouczono nas, że nie wolno nigdy jeść jastrzębi, wron, orłów, wężów, jaszczurek, mrówek, owadów, chrząszczy i żółwi słodkowodnych. Niektórzy jadali psie mięso, ale inni uważali to za hańbę. Wszyscy jadaliśmy konin, mięso osłów i mułów ale ośle było najlepsze. Przypatrywaliśmy się kastrowaniu baranów i capów i jadaliśmy wycięte części. Lubiłem to mięso. Kastrowaliśmy również konie i osły, ale to mięso rzucano psom."
Z opowieści tegoż samego Dona Talayesva dowiedzieć się można o zmianach zachodzących w jadłospisie Indian Hopi:
"Ucieszyłem się, gdy następnego dnia na śniadanie dostałem w domu mojej siostry tradycyjne pierogi Indian Hopi zrobione z mąki niebieskiej kukurydzy. W jakiś czas potem kiedy moja żona gotowała pomyślałem sobie, że mam już dość tych wymyślnych potraw. Gdy zawołała mnie do jedzenia, powiedziałem:
- Chciałbym trochę jedzenia Indian Hopi.
- Co ci się stało? - Zapytała. - Nie smakuje ci moje jedzenie?
- Owszem - odpowiedziałem szybko - ale jestem pełnokrwistym Indianinem Hopi i chciałbym jeść tak jak Indianie Hopi zawsze jadali. Daj mi kilka podpłomyków i trochę wody.
Podała mi to, o co prosiłem, i zagniewana dodała:
- Masz tu swoje jedzenie.
Sama zaś siadła do smażenia kartofli, jajek, chili i kawy z mlekiem konserwowym. Na kolację mieliśmy pierogi Indian Hopi i smażone chili. Norman zauważył, że nie wytrzymałbym długo na takim jedzeniu. Przypomniałem mu, że starzy ludzie żyli znacznie dłużej aniżeli ci, którzy jedzą to, co jadają Biali. I wystarczy by rolnicy białych mieli zły rok, a będziemy musieli wrócić do strawy naszych przodków."
N. Scott Momaday o jedzeniu Indian Pueblo z polowy XX wieku opowiadał w sposób następujący:
"Jest w Jemez zwyczaj, że w czasie trwania festynu, wszystkie domy są otwarte dla gości, każdy może wstąpić wiedząc, że będzie miło przyjęty. Może się najeść do syta, bez względu na to czy był formalnie zaproszony, czy nie. Ja i moi rodzice zostaliśmy zaproszeni na ucztę do domu Joe R. Teyo. Zostaliśmy też przyjęci po królewsku. Jadło, które było gorące i które podawano nam bezustannie, okazało się nie tylko apetyczne w wyglądzie i zapachu, ale także wspaniałe w smak. Najpierw podano łagodny gulasz kukurydziany, zwany posole. Robi się go z suszonej kukurydzy (jest to cos podobnego do mamałygi) i kości wieprzowych z niewielkim dodatkiem chili; sos tej potrawy jest rzadki i wspaniały. Gulasz ten należy do moich najbardziej ulubionych potraw na świecie. Niemal na każde święto Bożego Narodzenia marzyłem o tym pełnym przypraw dymiącym, indiańskim posle. Drugą potrawą była gęsta zupa z chili i wołowiny, Miała kolor cegły i była zdecydowanie ostrzejsza w smaku. Trzecia - też z wołowiny i chili - była właściwie ciemnoczerwoną pastą z chili, która paliła usta i sprawiała, że człowiekowi pot tryskał wszystkimi porami czoła. Kiedy to zjadłem, całą swoja istotą błagałem o wodę, gotów byłem oddać wszystko za chociażby łyżkę zimnej wody. Nie otrzymałem jej. Podawano tylko kawę, i to tak gorącą, że parzyła mi język. W ten sposób nauczyłem się raz na zawsze jeść na festynach Jemez w stylu Jemez, to znaczy brać chleb i maczać go w ostrych potrawach, smakując delikatnie i z rozwagą oraz ze szczególnym szacunkiem. Wierzę, że ten dobry, pożywny sotobalough po to właśnie istnieje. Jest to wilgotny, słodkawy, o twardej skórce i miękkim środku porowaty chleb. Służy do maczania i nie ma nic lepszego od niego. Na dodatek na stole znajdowała się też wielka rozmaitość owoców, sucharów, ciast i ciasteczek."
Mieszkańcy Jemez gustują też w smakowitym gulaszu z królika.
Podstawowym pożywieniem Indian kalifornijskich były przez tysiące lat żołędzie. Zapasy żołędzi przechowywano w plecionych zbiornikach i w miarę potrzeby ucierano na mąkę. Niesmaczny kwas taninowy wypłukiwano z takiej mąki wrzątkiem. Aby ugotować papkę, wsypywano mąkę do ciasno plecionych koszyków i zalewano wodą, doprowadzając ją do wrzenia przez wrzucenie rozpalonych kamieni. Koszyki i warząchwie do mieszania papki stanowiły jedyne niemal wyroby owych żywiących się żołędziami plemion. Indianie ci nie byli zmuszeni głodem do hodowania zwierząt domowych lub do uprawiania roli. Żyli po prostu z dnia na dzień, karmiąc się orzeszkami, nasionami traw, korzonkami, rybami, królikami i płową zwierzyną.
Aleksander Hołyński przebywając u Indian kalifornijskich w połowie XIX wieku zauważył:
"Ich podstawowym pożywieniem było ciasto z mąki żołędnej wypiekane w piecu jak chleb. Nigdy w życiu nie próbowałem czegoś tak pozbawionego smaku - zupełnie jakby żuło się wapno (...). Od czasu do czasu łowią ryby, które konserwują ususzone na wielkie zimowe festyny. Nie gardzą żadnym mięsem od końskiego do szczurzego."
Indianki Tepaneca z dawnego Meksyku niemal codziennie przynosiły na sprzedaż różnorakie płody jeziora: ryby i żaby, ptactwo wodne i jadalne korzenie, przypominające smakiem kawior jaja axayacatla (gatunek dużej wodnej muchy) czy też żelatynową i bardzo pożywną masę z jego larw.
Przy wielkim bogactwie roślin uprawianych, Indianie Mexica z Ameryki Środkowej mieli mało zwierząt domowych. Hodowali różne rasy psów (z których jedną wyłącznie dla mięsa), nigdy jednak nie używali psów jako zwierząt pociągowych. Z ptactwa domowego pierwsze miejsc zajmowały indyki, chociaż pewne dane świadczą o tym, że hodowali również gęsi, kaczki i przepiórki. Ślimaki żyjące na pniach agawy jeszcze dziś pojawiają się jako delikates na meksykańskim stole, podawane wraz z inną, typowo aztecka potrawą guacamole, mieszaniną pomidorów, awokado i pieprzu. Zjadali też małe rybki łowione przy pomocy sieci lub trójzęba. Przyrządzali również rodzaj pasztetu z jajeczek składanych przez pewną odmianę muchy na wodach jeziora; potrawę tę dziś jeszcze jada się w Meksyku. Zjadali także gąsienice maguey pieczone w liściach agawy. Jedli i jaszczurki w słodkawym sosie z soku kaktusa saguaro lub zapiekane w placku z mąki fasolowej.
O dawnych Indianach Mexica i amarancie napisano:
"Ziarna te wschodzą i dojrzewają wcześniej niż wszystkie inne - zbierają je zanim kukurydza wyda pierwszy kłos. Robią z tej rośliny zimny napój i ciasto, przyrządzane podobnie do tortilli".
Ponowne wprowadzenie upraw amarantu i produkowanie z niego żywności jest jednym z ważniejszych projektów rolniczo-przemysłowych we współczesnym Meksyku.
Współczesna kuchnia meksykańska jest odzwierciedleniem całej historii swego kraju. Zderzyła się tam głównie kultur indiańska z hiszpańską. Kuchnia meksykańska jest uznana przez smakoszy za jedną z najlepszych i najbardziej urozmaiconych na świecie. Na ogół stawia się ją w jednym rzędzie z chińską, i choć nie jest tak wyrafinowana jak francuska, nie ustępuje jej jeżeli chodzi o bogactwo składników. Wśród bogactw, jakie Indianie ofiarowali światu niewątpliwie pierwsze miejsce zajmuje jednak czekolada. Indianie co prawda wieki całe przed tym, zanim o ich istnieniu dowiedzieli się Biali, pijali kakao po różnymi postaciami, ale prawdziwa kariera czekolady zaczęła się wtedy, kiedy jakaś nieuważna kucharka hiszpańska zamiast do wody, wrzuciła kakao do mleka. A w samym zaś Meksyku nie ma posiłku bez tortilli, czyli placka kukurydzianego.
Dziś na każdym rynku w Meksyku podczas pory obiadowej można zobaczyć kilka rodzin tortilli. Mogą to być; płaskie i gorące, które zastępują chleb, a także służą jako łyżka; enchilladas - naleśniki nadziewane mięsem; tostadas - kawałki smażonych tortilli, którymi nabiera się ostry sos guacamole; tostados posypane białym serem, kawałkami mięsa i zalane śmietaną; empanadas - tortille grubsze, z całym brzegiem zawiniętym do góry i nadziane czym się da: zależnie od miasta, wsi i zwyczajów wśród nadzienia można rozróżnić smażoną czarną fasolę, cebulę, ser, pomidory, aguacate i chili.
Od końca XVI wieku znany był występujący po dziś dzień u brazylijskich Indian zwyczaj jedzenia ziemi. Brak żelaza powoduje anemię. Instynkt pcha więc dzieci z północno-wschodniej części tego kraju do szukania w ziemi soli mineralnych, których nie znajdują w swym codziennym pożywieniu, sprowadzającym się do mączki z manioku, fasoli i , gdy szczęście dopisze, kawałka suszonego mięsa. Dawniej indiańskie dzieci karano za ten "afrykański zwyczaj" - nakładano im kagańce lub zawieszano je wysoko nad ziemią w wiklinowych koszach.
Indianie Noamama z Amazonii żyją w klimacie w którym nie da się robić zapasów żywności. Kiść bananów, przywieziony łodzią do domu, wytrzymuje dwa, najwyżej trzy dni. Później banany czernieją i gniją. A właśnie banany są tutaj podstawą wyżywienia. Są to banany odmiany zielonej, warzywnej, nie nadające się do jedzenia na surowo, lecz tylko po ugotowaniu. Dwa razy dziennie miska bananów. Tak przez wiele dni, bez znaczącej odmiany. Marnym urozmaiceniem menu, pomijając małe rybki i krewetki, jest sok z trzciny cukrowej.
Trzcinę, o obłupaniu z twardej kory, Indianin żuje po prostu, wysysając smaczny i pożywny sok.
Arkady Fiedler o menu Indian Chama znad Ucayali napisał tak:
"Indianie ci żywili się przeważnie rybami i bananami, które przygotowywali na różne sposoby. Tak zwana putaraszka, ryba pieczona w liściu pewnej palmy, mogłaby być przysmakiem także dla podniebienia wybrednego smakosza. O każdej porze dnia spożywali niemożliwe ilości ciapu, rodzaju zupy z rozgniecionych ręcznie, gotowanych bananów. Przepadali za wódką trzcinową. lecz gdy jej nie mieli, pili masatu, sfermentowaną jukę, którą kobiety przeżuwały przednio w ustach."
U Indian Kampa i ich sąsiadów, Indian Machiguanga, żyjących w Montanii peruwiańskiej, zanotowano opowieść o dobrym młodzieńcu, Księżycu o imieniu Kashiri. Żył on na Ziemi w tych czasach, gdy ludzie nie posiadali jeszcze zębów i karmili się wyłącznie gliną. Pewnego dnia ukazał się on jednej z dziewcząt, która w tym czasie była akurat w okresie menstruacyjnym, ofiarując jej bulwy manioku. Dziewczyna nie wiedział jednak jak spożytkować niespodziewany dar, więc Kashiri musiał nauczyć ją najpierw sposobów przyrządzania potraw z tej rośliny.
Ruggiero Rmano prowadząc w połowie XX wieku badania wśród Indian Sierry ekwadorskiej zanotował:
"Oto podstawowe produkty spożywane w prowincji Chimborazo: jęczmień, różne gatunki cebuli, kalafior, kapusta, rzep, aji, oca, quinua, bób, soczewica, wyka, łubin. Na ziemiach o łagodniejszym klimacie kukurydza stanowi obok jęczmienia zasadnicze pożywienie Indian. Jednakże nie wszystkie produkty przeznaczają Indianie na konsumpcję. Mleko i jajka wolą sprzedawać, aby uzyskać pieniądze na zaspokojenie innych potrzeb. Ten zrodzony z konieczności zwyczaj jest do tego stopnia zakorzeniony w niektórych wspólnotach, że Indianie w ogóle nie spożywają wspomnianych produktów, nawet wtedy, kiedy otrzymują je za darmo. Indianie lubią mięso (świnki morskie, jagnięta, króliki, kury), ale spożywają je jedynie z okazji większych świąt rodzinnych, nabywając wyłącznie na targach. Z wyjątkiem tych świątecznych okazji jedzą mięso padłych zwierząt. Indianie wolą nade wszystko pożywienie płynne.
(...) Przy spożywaniu posiłków posługują się przyborami drewnianymi lub glinianymi: pilches (garnuszki drewniane), huingos (okrągłe garnuszki drewniane), ticucus (płaskie talerze gliniane), które dobrze przewodzą ciepło, co pozwala na jednoczesne ogrzanie rąk. Potrawy płynne piją bezpośrednio z talerz lub za pomocą łyżki, zwykle drewnianej; aby nie parzyć ust jedzą zupę z brzegu talerza, a więc już nieco przestudzoną. Każde danie kończą czyszczeniem talerza wskazującym palcem prawej ręki. Dalszym czyszczeniem zajmują się psy, nikt bowiem nie troszczy się o mycie talerzy."
Indianie Uru zmuszeni byli żywić się wyłącznie tym, co dostarczała woda. Podstawą ich wyżywienia stała się trzcina totora. Kłącza jej spożywano pieczone, gotowane lub rozgniecione na mąkę i rozprowadzane wodą. Lubili też ssać jej słodki rdzeń, a także pozyskiwali z niej napój oszałamiający. Jadłospis ten uzupełniały ryby, jaja wybierane z gniazd ptaków wodnych i ptaki zabite na polowaniu.
Auguste Guinnard o kuchni Indian Mapuche z połowy XIX wieku napisał tak:
"Żaden z tych Indian niczego nie zje ani nie wypije, póki nie ofiaruje pierwociny bogu. W tym celu zwraca się do Słońca, boskiego posłannika odkrawając kawałek mięsa lub strząsając kroplę wody na ziemię, wymawiając przy tym odpowiednią mowę - modlitwę.
Większa część mieszkańców pampy posiada obecnie naczynia kuchenne zrabowane podczas łupieżczych wypraw i posługuje się nimi, by przyrządzać mięso. Obarczone tym obowiązkiem kobiety pilnują bacznie, by jedzenie nie ugotowało się lub nie przypiekło za bardzo. Nalewają wody do kociołka, podgrzewają ją, siekają kawałki mięsa na drobne cząstki, po czym wrzucają, a ledwie mięso zaczyna przybierać białawy kolor, wyciągają je natychmiast, jakby było już dostatecznie ugotowane, i zjadają czym prędzej z odrobiną soli, bowiem zastosowanie tej przyprawy jest im znane. W plemionach podbitych widzi się Indian jedzących mięso dobrze upieczone lub ugotowane, jednakże i ci za najwykwintniejszą potrawę uważają surowe płuca, wątrobę i nerki wszelkich zwierzą, a nadto wypijają z nich krew, podgrzaną lub skrzepniętą."
Indianie Yahgan z Ziemi Ognistej spędzali wiele czasu na polowaniach. Przy pomocy harpunów, oszczepów, maczug i prostych pułapek polowali na lwy morskie i foki, a nocy znienacka chwytali śpiące ptactwo, czasami też wyprawiali się nawet na zabłąkanego wśród przesmyków i kanałów wieloryba.
Kobiety Indian Yahgan oprócz przyrządzania posiłków, odzieży i czuwania nad małymi dziećmi, trudniły się zbieractwem. Całymi godzinami brodziły w wodzie, wyławiając z niej małże i kraby, wspinały się na trudno dostępne głazy i skały, aby z ptasich gniazd wybierać jaja.
Dzisiaj rośliny oswojone pierwotnie przez Indian dostarczają prawie połowę całej żywności świata. Podstawą zaś pożywienia są dwie z nich: kukurydza i ziemniaki.
Składniki:
2 puszki słodzonego agrestu
2 szklanki mąki
1/2 szklanki mączki kukurydzianej + 2 łyżki
1/2 łyżeczki proszku do pieczenia
1 łyżeczka soli
3/4 szklanki masła lub margaryny
3/4 szklanki wrzącej wody
1 łyżeczka miodu
sok z 1/2 cytryny
Wykonanie:
Przesiać mąkę, mączkę kukurydziana, proszek do pieczenia i sól.
Zmiksować powyższe z masłem lub margaryna.
Dodać szybko wrzątek i dobrze zagnieść.
Podzielić ciasto na pół i jedną połową wyłożyć natłuszczoną formę. Rozsypać na ciasto 1 łyżkę mączki kukurydzianej.
Ugnieść na miazgę połowę agrestu wraz z syropem i domieszać do papki resztę agrestu, miód i sok z cytryny.
Wylać na ciasto w formie.
Przykryć całość drugą połową ciasta.
Posypać po wierzchu drugą łyżką mączki kukurydzianej.
Piec w gorącym piekarniku przez 30 minut w temperaturze 220 ºC, do chwili aż ciasto lekko zbrązowieje.
Pokroić na kwadraty i podawać.
Więcej o agreście Moje Parfleche
Składniki:
180 g mąki z amaranta
25 g masła
1 cebula
sól
woda
drożdże
różne zioła (może być tymianek, majeranek itp.)
Wykonanie:
Obrać cebulę, cienko pokroić i udusić na maśle.
Wymieszać razem w ciepłej wodzie mąkę z amaranta, przyprawy i cebulę.
Odstawić ciasto na 10 - 15 minut do wyrośnięcia.
Rozgrzać mocno tłuszcz na patelni i nakładać na niego łyżka ciasto.
Smażyć na kolor złotobrązowy.
Bułeczki francuskie z amarantem
Składniki:
2 szklanki mąki pszennej
1 szklanka mąki z amarantu
3 łyżeczki masła lub margaryny
1 1/2 filiżanki wody
2-3 łyżeczki drożdży
szczypta soli
Wykonanie:
Przesiać mąki i wymieszać z solą.
Dodać rozdrobnione masło.
W ciepłej wodzie rozpuścić drożdże i odstawić na 10 minut.
Wymieszać mąki z drożdżami i wyrobić ciasto.
Ciasto odstawić na 45 - 60 minut.
Uformować małe bułeczki i układać na wysmarowanej tłuszczem blaszce.
Pozostawić tak przez następne 30 - 40 minut.
Piec w piekarniku, w temperaturze 180 ºC przez 40 minut.
Zupa śniadaniowa
Składniki:
30 g suchych nasion amarantu
250 g mleka
cukier lub sól do smaku
Wykonanie:
Nasiona amarantu zalać wrzącą wodą w stosunku 3 : 1.
Pozostawić w temperaturze pokojowej na około 30 - 40 minut.
Odcedzić, wlać mleko i gotować przez około 25 minut.
Dodać do smaku cukier lub sól.
Amarant z warzywami
Składniki:
200 g nasion amarantu
3/4 l wody
margaryna lub masło
3 marchewki
3 pory
100 g różnych warzyw
tymianek
szczypta soli
Wykonanie:
Nasiona amarantu zalać potrójną ilością wody i gotować na małym ogniu przez 15 minut.
Warzywa umyć, pokroić w kostkę i udusić krótko w brytfannie.
Wymieszać amaranta z warzywami, gotować przez 10 minut i podawać.
Wykonanie:
Przekroić ananasa na pół i lekko ponacinać miąższ ostrym nożem.
Do każdej połówki wpuścić po 1 łyżce miodu.
Piec przez 20 minut w temperaturze 205 ºC.
Każdą połówkę rozciąć na trzy kawałki i podawać.
Składniki:
1 sałata
2 pomidory
1/2 szklanki zielonych oliwek
1 mała zielona papryka
2 łyżki ziaren słonecznika
1 łyżka oliwy z oliwek
1 duże awokado
1 cytryna
Wykonanie:
Umyć wszystkie warzywa.
Sałatę osuszyć i porwać na kawałki.
Pomidory pokroić w ósemki, oliwki w plasterki, a paprykę w cienkie słupki.
Awokado przekroić na pół, usunąć pestkę i pokroić miąższ w centymetrowe kostki.
Słonecznik uprażyć na złoto na suchej patelni.
Wszystkie składniki wymieszaj w misce, skrop oliwą i sokiem z cytryny do smaku.
Zupa ziemniaczana z awokado
Składniki:
800 g ziemniaków
cebula
awokado
3 łyżki oleju
800 ml bulionu warzywnego (może być z kostki)
200-300 ml mleka
150 g topionego serka kremowego
2 łyżki soku z cytryny
sól
świeżo zmielony pieprz
Wykonanie:
Ziemniaki i cebulę obrać, umyć i pokroić w drobną kostkę i podsmażyć w dużym rondlu na oleju.
Zalać bulionem i mlekiem.
Gotować przez 20 minut.
Przetrzeć przez sito lub w inny sposób dokładnie rozdrobnić.
Dodać serek topiony i gotować jeszcze przez chwilę.
Przyprawić solą i pieprzem i łyżką soku z cytryny.
Awokado przekroić, usunąć pestkę. Delikatnie palcami wyjąć miąższ ze skórki. Przekroić podłużnie na cienkie plasterki. Skropić sokiem z cytryny, aby nie ściemniało.
Zupę rozlać na talerze. Każdą porcję ozdobić plasterkami awokado i posypać świeżo zmielonym pieprzem.
Uwagi:
Ziemniaki powinny być jak najbardziej mączyste. Należy wybrać także dojrzałe awokado, tzn. takie, które jest miękkie i ciemnozielone. Nie wygląda może ono najpiękniej, ale jest za to najsmaczniejsze i najłatwiej się je obiera.
Awokado nadziewane krabami
Składniki:
2 awokado
200 g mięsa krabów (z puszki)
2 łyżki soku z cytryny
4 listki sałaty
4 czarne oliwki
Wykonanie:
Awokado przekroić wzdłuż na pół, usunąć pestki, wydrążyć miąższ i pokroić w kostkę. Skropić sokiem z cytryny.
Mięso z krabów rozdrobnić.
Składniki sosu wymieszać, posolić i popieprzyć do smaku.
Mięso z krabów wymieszać z awokado i delikatnie połączyć z sosem.
Połówki awokado napełnić nadzieniem i ułożyć na liściach sałaty.
Przybrać plasterkami oliwek
Podawać z tostami.
Wykonanie:
Banany obtoczyć w papryce, owinąć boczkiem. Piec 20 minut. Pomidory przetrzeć przez sitko i doprawić. Banany polać sosem, przybrać pietruszką.
Kolumbijski omlet bananowy
Składniki na 6 osób:
4 obrane banany pokrojone w krążki
4 łyżki masła
6 jajek
1/4 szklanki mleka
2 łyżki drobno posiekanej pietruszki
1/2 łyżeczki ostrej papryki
sól
Wykonanie:
Podsmażyć na maśle banany (około 5 minut), mieszając je od czasu do czasu i odstawić na bok.
Rozbełtać w osobnym naczyniu żółtka, dodać mleko, sól i na końcu dobrze ubitą pianę z białek.
Pozyskaną masę wylać do ogniotrwałego naczynia wysmarowanego masłem, dorzucić do niej przygotowane banany i wstawić do rozgrzanego piecyka (220 ºC).
Piec około 20 minut, aż omlet się zarumieni.
Podawać w tym samym naczyniu lub ostrożnie przełożyć na półmisek.
Posypać posiekaną pietruszką i papryką.
Wykonanie:
Utrzeć masło (lub margarynę) z cukrem i miodem na gładką masę.
Zmieszać delikatnie ubite jajka z żurawinami (lub borówkami).
Przesiać mąkę, proszek do pieczenia i sól i wymieszać razem.
Wlać ciasto do 1,5 litrowej, natłuszczonej formy budyniowej ze szczelną pokrywką.
Wstawić formę do odpowiednio głębokiego garnka, wlać wrzącą wodę (aby sięgała do połowy formy) i przykryć.
Pilnować, aby woda gotowała się łagodnie.
Gotować 2 godziny.
Powoli wystudzić.
Przewrócić formę na talerz i podawać.
Wykonanie:
Ubić razem jajko, masło i cukier.
Dodać mleko, mąkę i cukier waniliowy.
Borówki obsypać mąką, by nie opadły na dno i wsypać do przygotowanej mikstury.
Włożyć do piekarnika i piec w temperaturze 230 ºC przez około 40 minut.
Syrop z borówek (ok. 1 litr)
Składniki:
1/2 kg świeżych, umytych żurawin
1 szklanka cukru klonowego
1 szklanka cukru
1/4 szklanki wody
Wykonanie:
Wszystkie składniki włożyć do dużego garnka, zagotować, zmniejszyć ogień i lekko prużyć około 20 minut, aż popęka skórka żurawin.
Schłodzić do temperatury pokojowej (lub zamrozić) i podawać.
Gulasz z zielonej chili (według Indian San Juan Pueblo)
1 lub 2 paczki (po 700 g każda) zielonego chili
1 kg wołowiny
4 duże ziemniaki
olej do smażenia
Wykonanie:
Do rondla wlać 4 szklanki wody i wrzucić chili.
Obrać i pokroić w kostkę ziemniaki.
Usmażyć mięso na kolor brązowy.
Dorzucić do mięsa ziemniaki i smażyć przez około 5 minut.
Mięso i ziemniaki przenieść do rondla z chili i dusić około 1 godziny, aż mięso i ziemniaki będą miękkie.
W razie potrzeby dodać wodę, by zachować konsystencję gulaszu.
Ziemniaki z zielonym chili (według Indian San Juan Pueblo)
Składniki:
1 lub 2 paczki (po 700 g każda) zielonego chili
4 duże ziemniaki
1 średnia cebula
3 łyżki stołowe oleju
Wykonanie:
Do 3 - litrowego rondla włożyć strąki zielonego chili i zalać je 2 szklankami wody.
Odstawić na 15 minut.
Obrać i pokroić w kostkę ziemniaki.
W dużym rondlu podsmażyć do miękkości cebulę.
Do cebuli dodać ziemniaki i smażyć do zbrązowienia.
Ziemniaki zalać mieszanką chili i wody i dusić przez około 15 minut, aż ziemniaki będą miękkie.
Zupa z sera i zielonego chili Indian Navajo (6 porcji)
Składniki:
2 łyżki masła
2 posiekane w kostkę cebule
4 ząbki świeżego, posiekanego czosnku
15 świeżo upieczonych zielonych chili
5 dojrzałych, pokrojonych w kostkę pomidorów
6 obranych i pokrojonych w kostkę średnich białych ziemniaków
16 szklanek wody
1 kg strzępów sera Longhorn Colby lub Cheddar (Sorry! Nie wiem jak to wygląda)
sól do smaku
Wykonanie:
Do dużego garnka wrzucić masło, sól, cebulę i czosnek i prużyć na średnim ogniu.
Gdy cebula będzie miękka, dodać zielone chili i pomidory.
Dusić 10 minut, mieszając co 1 minutę, lub nawet częściej.
Dodać ziemniaki i wodę.
Gotować 10 - 20 minut na średnim ogniu, aż ziemniaki będą dobre.
Dodać ser i dusić 30 minut na bardzo małym ogniu.
Dodać sól do smaku.
Zupa smakuje najlepiej na drugi dzień, schładzana przez całą noc.
Indianie jedli także i smażone kwiaty dyni. Aby tak sobie pojeść, należy trzy tuziny kwiatów zerwać przed kwitnieniem i umieścić je na dużej patelni z uprzednio mocno podgrzanym olejem i delikatnie zalać uprzednio przygotowaną mieszaniną zrobioną z jednej szklanki mleka, jednej łyżki mąki, jednej łyżeczki soli i szczypty pieprzu. Kwiaty piecze się tak długo, aż nabiorą złocistego koloru. Po tym należy odsączyć olej przez płótno i przybrać kwiaty papryką. Je się to na gorąco.
Meksykańska zupa z dyni
Składniki:
400 g cebuli
150 g bekonu
2 łyżki oleju
1 kg dyni
1/8 l soku pomarańczowego
1/2 l wywaru z drobiu
2 łyżeczki kurkumy
sól
pieprz
1/2 papryczki chili
200 ml śmietany kremowej
świeże liście kolendry.
Wykonanie:
Cebulę obrać, podzielić na ćwiartki i pokroić wzdłuż na paseczki. Bekon pokroić w drobną kostkę. Cebulę i bekon poddusić razem na oleju. Dynię obrać, oczyścić z nasion, miąższ pokroić na małe kawałki. Dodać do cebuli z bekonem i dusić przez 5 min. Zalać wywarem i sokiem pomarańczowym, zagotować. Doprawić kurkumą, solą i pieprzem. Dusić pod przykryciem przez 20 min. Zmiksować. Papryczki chili przepołowić, usunąć nasiona, miąższ pokroić w drobną kostkę i dodać do zupy razem ze śmietaną. Gotować jeszcze przez 5 min. Przed podaniem posypać listkami kolendry.
Zupa z żółtej dyni letniej (dla 6-8 osób)
Składniki:
1 kg dyni
2 pory
1 łyżka miodu
1 łyżka świeżego, posiekanego koperku
1 łyżka soli
1/8 łyżeczki pieprzu
Wykonanie:
Zupę z letniej, żółtej dyni, robioną tradycyjnie przez Indian Iroquois, współcześni ich potomkowie przygotowują w sposób następujący: do dużego garnka wkładają kilogram dyni, umytej i pokrojonej. Dokładają do tego 2 pory, jedną łyżkę miodu i gotują około 40 minut na wolnym ogniu. Potem dorzucają 1 łyżkę świeżego, posiekanego koperku. Całość przecierają przez sito i ponownie umieszczają w garnku, dosypując 1 łyżkę soli, 1/8 łyżki pieprzu. Podgrzewają jeszcze przez 5-10 minut. Zupę tak przygotowaną podają na gorąco lub po schłodzeniu, z tym że podawana jako chłodnik musi być rozcieńczona małą ilością wody.
Zupa dyniowa Indian Pueblo
Składniki:
1 łyżka masła lub oleju
posiekany miąższ 2 pomidorów (bez skórki i pestek)
1 posiekana zielona papryka
1 duża posiekana cebula
1 łyżeczka suszonej mięty
1/2 łyżeczki cukru
1/2 łyżeczki startej gałki muszkatołowej
350 g dyni, pokrojonej w kostkę i ugotowanej
500 ml rosołu z kury
1 łyżka mąki
120 ml śmietany lub mleka
posiekana świeża kolendra do przybrania.
Wykonanie:
W dużym garnku stopić masło. Pomidory, paprykę i cebulę z dodatkiem mięty, cukru i gałki muszkatołowej dusić przez 5 min. Dodać dynię i rosół. Wszystko razem zagotować i dokładnie wymieszać. Zmniejszyć ogień, przykryć garnek pokrywką i przez 15-20 min utrzymywać zupę w stanie lekkiego wrzenia. Mąkę rozmieszać ze śmietaną i zaprawić tym zupę. Przed podaniem posypać listkami kolendry.
Deser z dyni i kukurydzy Indian Pima
Składniki:
1 mała, dojrzała dynia (ok. 500 g)
250 g kukurydzy (mrożonej lub z puszki)
2 łyżki razowej mąki pszennej
100 g cukru, 2 łyżki whisky.
Wykonanie:
Dynię obrać i oczyścić z pestek, pokroić w cienkie plastry i dusić ok. 20 min w osolonej wodzie, po czym zmiksować. Mus z dyni i kukurydzę włożyć do garnka, dodać ciągle mieszając mąkę, doprawić cukrem i whisky. Podawać na gorąco.
Wykonanie:
Współcześni Indianie podają, jak zrobić zupę z dyni. I to, przynajmniej dla mnie - polskiego mężczyzny początku XXI wieku - jest trochę szokujące, bo polecają wziąć do tego jedną puszkę piure z dyni. Jeszcze nie widziałem w naszym kraju tak sprzedawanej dyni! Ale może jest to tylko mój problem? Skoro już otworzy się taką puszkę, to jej zawartość zmieszać należy z 1 litrem mleka, 2 łyżkami masła i 2 łyżkami miodu. Robi się to w dużym garnku, bo jest to przepis na 10-12 osób. Do tego trzeba dodać 2 łyżki syropu klonowego (uwaga - tak "smaczne" klony w Polsce nie rosną), 1/2 łyżeczki majeranku, szczyptę pieprzu, 1/4 łyżeczki cynamonu, 1/4 łyżeczki gałki muszkatołowej i 1 łyżeczkę soli. Teraz wolno podgrzewa się zupę, mieszając i nie dopuszczając do zagotowania. Gdy jest już ciepła, dolewa się do niej cienkim strumieniem sok wyciśnięty z 1 pomarańczy i nadal miesza. Gotowe danie podaje się na gorąco. Ale tę samą potrawę można też podać jako chłodnik, trzeba tylko rozcieńczyć zupę dwiema szklankami zmrożonego mleka.
Wykonanie:
Współczesne Indianki nie pieką też dyni tak, jak to robili ich przodkowie, lecz radzą sobie z tym przy użyciu piekarników. Aby taką dynię upiec, biorą blaszkę, całą dynię wkładają do piekarnika nagrzanego do 180 ºC i pieką przez półtorej godziny. Wyjąwszy dynię z piekarnika, wycinają na jej szczycie otwór o średnicy 10 cm i przez niego wybierają ze środka miąższ i nasiona. Następnie mieszają 2 łyżki miodu z 2 łyżkami wina jabłkowego i 2 łyżkami stopionego masła i uzyskany płyn wlewają do środka dyni. Otwór zakrywają wykrojonym denkiem, wkładają całość z powrotem do piekarnika i pieką jeszcze przez 40 minut, podlewając dynię od czasu do czasu wodą. Tak przygotowane danie podają w całości na stół i dzielą na kliny jak arbuz. Każdą porcję polewają jeszcze dodatkowo małą ilością sosu z wnętrza dyni.
Dynia gotowana
Składniki:
1 dynia
3 pory
2 łyżki masła lub tłuszczu kurzego
1/2 łyżeczki soli
1/8 łyżeczki pieprzu
Wykonanie:
Dziś Indianki gotują dynie także na różne sposoby. Można na przykład pokroić dynię na duże kawałki (po uprzednim wyjęciu z niej włóknistego miąższu i nasion) i wrzucić do garnka razem z 3 umytymi i pokrojonymi porami, 2 łyżkami masła lub tłuszczu kurzego, 1 łyżeczki soli i 1/8 łyżeczki pieprzu. Całość podgrzewa się pod przykryciem przez mniej więcej 30 minut, aż do zmięknięcia dyni, a potem podaje w miskach polane dwiema szklankami kurzego lub wołowego rosołu.
Dynia pieczona z miodem (dla 8 osób)
Składniki:
4 średniej wielkości dynie
8 łyżek miodu
4 łyżki masła (lub margaryny)
pieprz
Wykonanie:
Należy przepołowić 4 średniej wielkości dynie, wybrać z nich włóknisty miąższ i nasiona, a wnętrze dokładnie oczyścić. Potem do każdej wydrążonej połówki włożyć po 2 łyżki miodu, 1 łyżce masła (lub margaryny) i po szczypcie (lub dwóch) pieprzu. Dynie należy następnie wstawić do dużego rondla i piec nie przykryte w temperaturze 180 ºC przez mniej więcej 21 godziny, aż dynia stanie się miękka.
Dynia z porami (dla 4 osób)
Składniki:
1 kg dyni (lub cukini)
8 porów
1/2 łyżeczki starych nasion kopru
1 łyżeczka soli
1/4 łyżeczki majeranku
1/4 łyżeczki pieprzu
Wykonanie:
Wziąć około kilograma dyni (lub cukinii), pokroić ją w 2-centymetrowe paski i włożyć do rondla. Do tego należy dodać 8 porów i dobrze wymieszać. Osobno zaleca się zmieszać przyprawy: 1 łyżeczki startych nasion kopru, 1 łyżeczkę soli, 1 łyżeczki majeranku i 1 łyżeczki pieprzu. Tak uzyskaną mieszanką należy posypać dynię z porem. Rondel trzeba teraz przykryć folią aluminiową i całość piec w temperaturze 180 ºC przez dwie i pół godziny.
(Uwaga! Ten przepis wymaga 2-miesięcznych przygotowań)
Składniki:
1 kg zielonej fasolki
2 litry wody
100 gram wieprzowiny oddzielonej od kości
2 łyżeczki soli
1/8 łyżeczki pieprzu
Wykonanie:
Poobcinać końcówki fasoli i obwiązać ją mocno nitką.
Powiesić w nasłonecznionym miejscu na dwa miesiące, do wyschnięcia.
Moczyć fasolę przez 1 godzinę w 2 litrach wody.
Dodać wieprzowiną, sól, pieprz i zagotować.
Zmniejszyć gaz i gotować przez 3 godziny na wolnym ogniu, od czasu do czasu mieszając.
Jeśli zajdzie potrzeba - dolać wody.
Podawać na gorąco z dużą ilością wywaru, jako danie warzywne.
Doskonałym do tego dodatkiem jest chleb kukurydziany, który można maczać w sosie.
Zielona fasolka z tłustą wieprzowiną po indiańsku
Składniki:
1/2 kg świeżej, zielonej fasolki
1 1/2 wody
2 kostki wieprzowiny (po 5 cm)
sól i pieprz do smaku
Wykonanie:
Dobrze umyć fasolkę, poodcinać końcówki i powyciągać włókna.
Złożyć fasolkę, wodę i mięso do dużego, grubego rondla i gotować powoli, nie przykryte, przez około 4 godziny.
Posolić, popieprzyć do smaku i podawać.
Fasolówka meksykańska
Składniki (na 3 osoby):
1 szklanka białej lub kolorowej fasoli
3/4 łyżeczki soli
1 mała, pokrojona w plasterki cebula
1 lub 2 ząbki czosnku
1/2 lub 1 łyżeczka chili
1/2 łyżeczka oregano lub tymianku
1/3 szklanki startego ostrego sera żółtego
kilka pokrojonych w kostkę grzanek
Wykonanie:
Fasolę przebrać i wypłukać, zalać czystą wodą, zostawić na noc.
Następnego dnia odcedzić, zalać litrem wody, dodać cebulę, czosnek, chili i ogerano lub tymianek. Gotować na małym ogniu, aż fasola będzie bardzo miękka (około 2 godziny), osolić, zamieszać.
Całość przetrzeć przez sito.
Do otrzymanej pasty dolewać (mieszając) wrzątek, aż powstanie gęsta zupa.
Przelać ją do garnka, wsypać starty ser (można też dodać ząbek czosnku) i mieszając podgrzewać przez 2-3 minuty. Doprawić solą i chili.
Zupę podawać posypaną kostkami grzanek.
Nadzienie:
podroby gęsie
1 l wody
2 opakowania nadzienia drobiowego
2 szklanki świeżych borówek brusznic (lub żurawin) opłukanych i zgniecionych na miazgę
100 g pieczarek umytych i pokrojonych
1 puszka kompotu śliwkowego
1 łyżka soli
1 łyżeczki pieprzu
Polewa:
2 szklanki wina jabłkowego
Wykonanie:
Lekko podgotować podroby w 1 l wody przez około 30 minut, aż zmiękną.
Posiekać.
Zebrać tłuszcz z wywaru i zachować.
Zmieszać nadzienie drobiowe, zmiażdżone borówki, pieczarki, śliwki wraz z syropem, sól, pieprz i podroby gęsie razem z wywarem.
Osączyć dokładnie gęś, wypełnić nadzieniem i zaszyć.
Włożyć gęś piersią do góry do dużego garnka z siatką na dnie i piec odkrytą w temperaturze 177 ºC przez 4 1/2 godz. (Nie za długo?!).
Nakłuwać skórkę widelcem i polewać winem co 15 minut.
Indyk nadziewany ostrygami i chlebem kukurydzianym (Według Indian Cherokee) (6 - 8 porcji)
Składniki:
1 indyk
1 1/2 szklanki wody
1 szklanka rozpuszczonego masła lub margaryny
Składniki na nadzienie:
8 szklanek pokruszonego chleba kukurydzianego lub bułeczek
5 porów, umytych i pokrojonych
10 średnich pieczarek otartych i posiekanych
1 szklanka grubo posiekanych orzechów
18 ostryg, osączonych i pokrojonych
podroby indycze, ugotowane i pokrojone
1 jajko
1 ząbek czosnku, roztarty
2 łyżki stołowe posiekanej pietruszki
1/2 łyżeczki sproszkowanego cząbru
1/4 łyżeczki pieprzu naturalnego
2 1/2 łyżeczki soli
5 łyżek wywaru z podrobów
1/4 szklanki stopionego masła lub margaryny
Wykonanie:
Wytrzeć dokładnie indyka wilgotną ściereczką z zewnątrz i wewnątrz.
Usunąć resztki piór i oparzyć.
Podroby gotować na wolnym ogniu w 1 1/2 szklanki wody przez 20 -30 minut.
Odcedzić i pokroić.
Wywar pozostawić.
Wymieszać dokładnie przygotowane składniki i nadziać korpus indyka wraz z szyją. Pozostałe nadzienie zawinąć w aluminiową folie.
Pozaszywać i pospinać szpikulcami otwory.
Umieścić indyka na blasze.
Folię z zawiniętym nadzieniem umieścić na spodzie blachy.
Natrzeć indyka dokładnie 1/4 szklanki rozpuszczonego masła.
Piec indyka nie przykrytego w średnio nagrzanym piekarniku (163 ºC), polewając co 20 minut mieszanką z wody po ostrygach, wywaru z podrobów i stopionego masła.
Po 1 1/2 godziny pieczenia obrócić indyka na druga stronę i piec dalej, licząc 30 minut na każde pół kilograma.
Indyk będzie gotowy, gdy stawy nóg dadzą się łatwo poruszać.
Składniki:
1 litr wina jabłkowego
2 szklanki bezpestkowych rodzynek
1 szklanka suszonych porzeczek
3 niedojrzałe jabłka, obrane, wydrylowane i pokrajane
1 szklanka siekanego łoju
1 kg mięsa z jelenia (może być też inna dziczyzna)
2 łyżeczki soli
2 łyżeczki cynamonu
2 łyżeczki imbiru
1 łyżeczka goździków
1 łyżeczka gałki muszkatołowej
1/2 łyżeczki pieprzu z Jamajki
Wykonanie:
Do dużego, ciężkiego garnka włożyć wino, rodzynki, porzeczki, jabłka i łój i gotować na wolnym ogniu przez 2 godziny.
Dodać pozostałe składniki i gotować nie przykryte na wolnym ogniu przez następne 2 godziny, mieszając okresowo.
Używać jako nadzienie do ciast lub pasztetów.
Nadzienie:
250 g pieczarek umytych i drobno pokrojonych
4 zielone jabłka, wydrążone i pokrojone (nie obierane)
1 1/2 szklanki umytych, przepołowionych winogron
2 szklanki wyłuskanych orzechów laskowych
1 łyżeczka soli
Wykonanie:
włożyć podroby do małego rondla, zalać wodą i gotować na małym ogniu przez 1/2 godziny.
Odcedzić, pozostawiając 1/2 szklanki wywaru.
Posiekać drobno mięso do nadzienia.
Wymieszać podroby i wywar z pozostałymi składnikami nadzienia.
Oczyścić dokładnie kaczkę, wypełnić nadzieniem i owinąć aluminiową folią.
Włożyć kaczkę (piersią do góry) do dużego garnka, którego dno wyłożone jest specjalną kratką.
Wstawić do piekarnika nagrzanego do 205 ºC i piec przez godzinę, nakłuwając skórę kaczki widelcem i polewając winem co 20 minut.
Zmniejszyć temperaturę do 177 ºC i piec jeszcze 2 godziny, dalej nakłuwając kaczkę widelcem i polewając winem co 20 minut.
Kaczka z ryżem po peruwiańsku
Składniki:
1 kaczka pocięta na 4 lub 6 kawałków
3 butelki piwa
1 1/2 szklanki nie gotowanego ryżu
20 dkg zielonego groszku ugotowanego (pół małej puszki)
3 łyżki oleju
3 łyżki świeżego soku cytrynowego
1/2 łyżeczki zmielonego lub utłuczonego w moździerzu kminku
1/4 łyżeczki zmielonego pieprzu
1 łyżeczka utłuczonej kolendry
sól
Wykonanie:
Podsmarować starannie ze wszystkich stron kawałki kaczki z miksturą sporządzoną z soku cytrynowego, kminku, pieprzu i soli.
Przykryć to folią aluminiową i pozostawić na 3 godziny w temperaturze pokojowej lub na 6 godzin w lodówce.
Rozgrzać olej w dużym rondlu, opiec w nim kawałki kaczki na kolor złocisty.
Odlać tłuszcz zostawiając najwyżej 1-2 łyżki na dnie.
Odskrobać mięso, jeśli przywarło do ścianek lub dna rondla.
Dodać piwo i na małym ogniu gotować kaczkę przez 3 kwadranse, aż będzie miękka.
Wyjąć na talerz i przykryć folią, by utrzymała ciepło.
Przecedzić piwo, w którym gotowały się kawałki kaczki, odmierzyć 3/4 litra, zagotować i wsypać doń ryż.
Gotować go około 20 minut.
Gdy wchłonie płyn, dosypać roztłuczoną kolendrę, groszek, pieprz i sól do smaku.
Wymieszać, dodać kawałki kaczki i podgrzewać całość kilka minut.
Podawać w tym samym rondlu lub na półmisku wykładając nań z jednej strony ryż a z drugiej mięso.
Kiedy w XVI wieku Hiszpanie zdobyli Meksyk, w ówczesnej stolicy kraju, mieście Tenochtitlan, na dworze władcy Montezumy, Indian Mexica, poznali szczególny napój, który Indianie Mexica nazywali chocolatl. Bardzo im zasmakował. Był nie tylko smaczny, lecz również pożyteczny, wzmacniał siły wojowników w czasie długich, męczących pochodów. Upłynęło jednak wiele czasu zanim ów pożyteczny i smaczny napój trafił do Europy.
Czekoladowy proszek znano nie tylko w Meksyku, lecz również w tropikalnej strefie Ameryki Południowej i w Ameryce Środkowej. To prawdopodobnie Indianie Maya przyswoili na potrzeby człowieka i uszlachetnili rosnące dziko drzewo kakaowe. Pochodzące z ich języka słowo kakao przyjęło się powszechnie w starym Meksyku. Meksykanie wierzyli, że był to napój bogów, który przekazał im bóg Quetzalcoatl. Szwedzki botanik Karol Linneusz, który w XVIII wieku sklasyfikował i opracował wiele do dziś używanych nazw roślin i zwierząt, musiał chyba doceniać smak i właściwości kakao, skoro autorytetem naukowym zatwierdził jego legendarne pochodzenie, nazywając kakao oficjalnie boskim pokarmem - Theobroma.
Aż do połowy XIX wieku kakao pozostawało napojem luksusowym, głównie zamożnych warstw społecznych.
W starym Meksyku warzono kakao w wodą, dodawano doń miodu, cynamonu i wanilii. Tak pijały kakao warstwy wyższe. Prości ludzie mieszali ów proszek z mąką kukurydzianą, dzięki czemu uzyskiwali jadło pożywniejsze; dodawali też czerwonego pieprzu lub wanilii. Często mieszano napój pałeczkami, pienisty bowiem uważano za smaczniejszy.
Aby zaspokoić potrzeby władcy Indian Mexica, podbite plemiona zmuszano do składania danin w postaci owoców lub ziaren kakaowych.
Historycy hiszpańscy podali, że Montezuma dla siebie i najbliższej rodziny nakazał przyrządzać dziennie 50 filiżanek kakao.
Więcej o kakao Moje Parfleche
Wykonanie:
Awokado przekroić wzdłuż na pół, usunąć pestki, wydrążyć miąższ i pokroić w kostkę. Skropić sokiem z cytryny.
Mięso z krabów rozdrobnić.
Składniki sosu wymieszać, posolić i popieprzyć do smaku.
Mięso z krabów wymieszać z awokado i delikatnie połączyć z sosem.
Połówki awokado napełnić nadzieniem i ułożyć na liściach sałaty.
Przybrać plasterkami oliwek
Podawać z tostami.
"Czarny pudding" to raczej nazwa skojarzeniowa, używana przez białych wobec pewnego rodzaju pożywienia, w którym gustowali Indianie Yamana. Była to krwawa kiszka zrobiona z jelita guanako i wypełniona krwią z ludzkich nosów. W celu upuszczenia krwi, mężczyźni brali patyki i stukali nimi dookoła nosa, aż zaczynała z nich płynąć krew.
Casaramanú - sos Indian Witoto
Aby sobie taki sos zrobić, należy nad ogniskiem zawiesić duże naczynie, wrzucić do niego: krew, mózgi i wątroby zwierząt oraz przyprawić całość papryką chili. Grzać, jeść i dokładać. Nie zjadanych resztek Indianie Witoto raczej nie wyrzucali; dokładali tylko nowe.
Zupa z krewetek i róży chińskiej (Według Indian Cherokee)
(6 - 8 porcji)
Składniki:
0,5 kg umytej chińskiej róży
6 pomidorów, umytych i wydrylowanych
1 pokruszony listek laurowy
4 ziarenka pieprzu
1 szklanka wody
700 gram obranych, surowych krewetek
1/2 łyżeczki resztek róży zmieszanych z jedną łyżką zimnej wody
1 1/2 łyżeczki soli
Wykonanie:
Małe strączki róży pozostawić całe, a duże pokroić poprzecznie.
Wrzucić różę, pomidory, listek laurowy, ziarnka pieprzu i wodę do dużego, grubego garnka i gotować przykryte przez 20 minut, aż do momentu, gdy pomidory rozgotują się, a róża zmięknie.
Dodać krewetki i gotować jeszcze 10 minut.
Dodać resztki róży i sól i gotować dalsze 10 minut.
Podawać na gorąco w wazie.
Pieczone krewetki (Według Indian Cherokee)
(6 - 8 porcji)
Składniki:
2,5 kg świeżych krewetek w skorupkach
1 3/4 szklanki wody
4 ząbki czosnku, obrane i zmiażdżone
1/2 szklanki zagotowanego oleju
1/4 łyżeczki oregano
1 łyżeczka soli
Wykonanie:
Wrzucić krewetki do dużego garnka, dodać wodę, przykryć i powoli doprowadzać do wrzenia.
Odparować krewetki przez 20 minut, osączyć i oddzielić 1 szklankę na wywar.
Zmieszać razem czosnek, olej, oregano i sól.
Obrać krewetki ze skorupek, wrzucić na patelnię, wlać mieszaninę olejowo-czosnkową i piec przez 5 minut.
Dodać wywar i gotować około 2 minut polewając wywarem.
Podawać gdy zostanie jeszcze trochę wywaru.
Wykonanie:
Królika dobrze oczyścić, umyć, pokroić i wsadzić do garnka z wodą.
Gotować tak długo, aż będzie miękki.
Rozgrzać tłuszcz na patelni.
Kurczaka wyjąc z garnka, posolić, obtoczyć w mące i usmażyć na patelni.
Składniki:
1 puszka całych ziaren kukurydzy
1 mała paczka orzechów włoskich
1 łyżeczki przypraw do orzechów (Sorry! - Nie wiem czy to w ogóle jest dostępna w Polsce)
2 łyżeczki masła
Wykonanie:
Kukurydzę wsypać do garnka i dolać wody tak, by ją pokryła.
Dorzucić orzechy i mocno podgrzać.
Dodać przyprawę do orzechów.
Tuż przed zagotowaniem dołożyć masło i gotować przez jakiś czas.
Podawać na ciepło.
hushpupysies (Potrawa Indian Pamunkey z północno-wschodniego wybrzeża USA.)
Składniki:
2 szklanki mąki kukurydzianej
1 jajko
1 pokrojona cebula
2 szklanki mleka
Wykonanie:
Cebulę zmieszać z mąk, rozbitym jajkiem i mlekiem.
Skropić wszystko łyżką mocno rozgrzanego oleju.
Kiedy mieszanina osiągnie złoto-brązowy kolor - wyłożyć na papier do stężenia.
Wykonanie:
Wymieszać suche składniki.
Połączyć mleko z melasą.
Połączyć płyn z suchymi składnikami, ubijając trzepaczką na gładką masę.
Wlać ciasto do dobrze natłuszczonej formy do gotowania na parze ze szczelną pokrywką.
Wlać wrzącą wodę do garnka tak, aby sięgała połowy wysokości formy.
Przykryć pokrywką i parować przez 3 godziny.
Wyjąć formę z garnka i pozostawić na 20 minut.
Zdjąć pokrywkę i pozostawić na dalsze 10 minut.
Poluzować brzegi leguminy kopystką, odwrócić formę do góry nogami na talerz i poczekać aż ciasto wyjdzie.
Podawać z dużą ilością masła.
Wykonanie:
Gotować przez 5 minut mąkę z wodą, ciągle mieszając.
Masę rozcieńczyć mlekiem.
Dodać pozostałe składniki.
Piec w 230 ºC aż do chwil, gdy wsadzony do środka nóż będzie czysty.
Succotash (Potrawa Indian Pamunkey z północno-wschodniego wybrzeża USA.)
Wykonanie:
Zerwać zieloną kukurydzę tuż przed jej dojrzeniem.
Położyć kaczany na gorący popiół na okres pół godziny.
Oczyścić z łusek i dokładnie wysuszyć.
Gotować z fasolą.
Succotash (Według Indian południowo-wschodniego wybrzeża USA)
Składniki:
1/3 szklanki pokrojonego boczku lub podgardla wieprzowego z zupy jarzynowej
1 obrana i grubo pokrojona cebula
1/3 szklanki pokrojonej, zielonej papryki
1 paczka mrożonej kukurydzy
1 paczka mrożonej fasoli
1 szklanka wody
2 łyżki masła lub margaryny
sól i czarny pieprz do smaku
Wykonanie:
Wolno wytopić boczek lub podgardle w dużym, grubym garnku
Dodać cebulę i paprykę i smażyć do zezłocenia się cebuli.
Dodać fasolę i kukurydzę raz wodę i gotować pod przykryciem aż do zmiękczenia warzyw - około 15 minut.
Dodać masło oraz posolić i popieprzyć do smaku.
Prażona kukurydza Indian Pamuney
Wykonanie:
Wsypać do kotła biały piasek i gdy będzie on już gorący, wsypać do niego uprzednio wyłuskane ziarna kukurydzy.
Ciągle mieszać drewnianą kopyścią.
Każde ziarno powinno popękać.
Oddzielają piasek od kukurydzy, należy również odrzucić te ziarna kukurydzy z którymi zlepił się piasek.
Wykonanie:
Wymieszać mąkę, sól i proszek do pieczenia.
Połączyć z boczkiem i mlekiem.
Natłuścić patelnię stopionym boczkiem.
Na rozgrzany tłuszcz nakładać łyżką przygotowaną masę, kształtując ją w placki.
Obsmażyć z obydwu stron.
Podawać z dużą ilością masła.
Wykonanie:
Podgrzać mleko, aż do wrzenia.
Osolić.
Szybko wymieszać w mleku mączkę kukurydzianą tak, aby masa była gładka.
Dodać masło lub margarynę i dobrze rozetrzeć.
Ubić żółtka widelcem i wymieszać z masą.
Ubić białka na sztywną pianę i delikatnie wymieszać z masą.
Piec w dobrze natłuszczonej formie przez 45 minut w temperaturze 177 ºC.
Podawać na gorąco.
Pokroić na kwadraty, posmarować masłem, miodem naturalnym lub syropem klonowym.
Zupa mamałygowa (Według Indian Cherokee)
Składniki:
100 gram słonej wieprzowiny, pokrojonej na około 0,5 cm grubości
1 średnia cebula, obrana i cienko pokrojona
2 puszki osączonej mamałygi z kukurydzy
1 l maślanki
1/2 łyżeczki soli
1/4 łyżeczki świeżego pieprzu ziemnego
Wykonanie:
Włożyć soloną wieprzowinę do dużego garnka i dodać tłuszczu do pieczenia.
Dodać cebulę i podsmażyć ją aż do złocistości i przezroczystości.
Dorzucić mamałygę i podgrzewać delikatnie, mieszając około 5 minut.
Dodać maślankę, sól, pieprz i podgrzewać wolno (nie dopuszczając do zagotowania) około 5 minut.
Zupa powinna być podawana na ciepło, nie na gorąco.
Smażona mamałyga (Według Indian Cherokee) (6 - 8 porcji)
Składnik:
6 pasów bekonu, pokrojonych jak do zupy jarzynowej
2 puszki osączonej mamałygi z kukurydzy
1/8 łyżeczki pieprzu
1/2 łyżeczki soli
2 pory umyte i cienko pokrojone
Wykonanie:
Stopić boczek na dużej patelni tak, aby był brązowy i chrupiący.
Wrzucić do niego mamałygę i piec, mieszając, około 5 minut.
Dodać pieprz, pory, sól i piec mieszając jeszcze 5 minut.
Pieczona mamałyga (Według Indian Cherokee) (6 porcji)
Wykonanie:
Dobrze osączyć mamałygę, pozostawiając płyn. Powinno był około 1 i 1/3 szklanki. Jeśli tyle nie będzie, dodać tyle wody, aby otrzymać tę objętość.
Pogrzać płyn z masłem, aż do jego stopienia się.
Wolno wlewać płyn do jajek, dokładnie mieszając.
Posolić i popieprzyć.
Wciąż mieszając, połączyć płyn z mamałygą i przelać do 2-litrowego garnka.
Wstawić garnek do drugiego z zimna wodą i obydwa do średnio nagrzanego piekarnika (177 ºC) i piec przez 1 godzinę.
Podawać gorące.
Wykonanie:
Zagotować wodę.
Zmieszać mączkę z solą.
Wlać gotującą się wodę do mączki i dobrze mieszać przez około 5 minut, aż masa będzie gładka i gęsta.
Podawać w miseczkach z położonymi na wierzchu kawałkami masła.
Wykonanie:
Wsypać rodzynki do gorącego mleka.
Wymieszać 1 szklankę zimnego mleka z mączką i wlać do gorącego mleka.
Podgrzewać powoli, mieszając dokładnie, przez 10 -15 minut, aż masa zgęstnieje.
Domieszać melisę, sól, cukier, imbir, gałkę muszkatołową i masło.
Wlać do wysmarowanego tłuszczem 2 - litrowego, ogniotrwałego naczynia.
Rozlać pozostałe 1 szklanki mleka na środek masy.
Postawić naczynie na patelnię z zimną wodą i piec w piekarniku w temperaturze 150 ºC przez 2,5 godziny.
Chłodzić przed podaniem 3 - 4 godziny.
Prażona kukurydza Indian Hopi
Opowiada Don Talayesva, Indianin Hopi:
"We wrześniu pożyczyłem wóz i zebrałem krewnych, by pomogli w pieczeniu słodkiej kukurydzy. Nanieśliśmy drewna, wykopaliśmy jamę, rozpaliliśmy wielkie ogniska i zebraliśmy kukurydza. Gdy na drugi dzień piec rozpalił się już porządnie, przywiązałem bawełnianą nitkę do orlego pióra, by posłać modlitwy bogom Nieba. Potem przywiązałem pióro do małego, żółtego ptaszka, by kukurydza upiekła się we właściwym kolorze, a moja żona nie miała powodu do porzucenia mnie, o czym często wspominali w swych żartach przyjaciele (...) Tunel łączący został zamknięty, na piec zwalono kilka głazów i przysypano je warstwą ziemi, grubą mniej więcej na stopę. Kukurydza piekła się w piecu przez noc (...) Wczesnym rankiem usunąłem ziemi, zwróciłem się twarz ku wschodowi i zawołałem do Ludu Chmur Sześciu Stron Świata:
- Przyjaciele,. wodzowie, wujowie, ojcowie. Przyjdzie wszyscy. Jedzcie z radością w sercu.
(...) Po zaproszeniu do jedzenia wskoczyłem do gorącego piec i tak szybko, jak tylko mogłem, wyrzuciłem kukurydzę (...) Wszyscy zdzierali liści z gorących kaczanów, jedli tyle ile mogli i wybrali kilka pięknych kolb dla siebie."
Prażona kukurydza
Składniki:
1/3 szklanki oleju
1/2 szklanki kukurydzy
1/4 szklanki stopionego masła lub margaryny
sól do smaku
Wykonanie:
Podgrzać olej na dużej patelni tak, aby ziarno kukurydzy wrzucone do niego skwierczało.
Wrzucić kukurydzę, przykryć dobrze przylegającą pokrywką i podgrzewać wstrząsając patelnią od czasu do czasu, aż cała kukurydza się upraży.
Wsypać do miski, oblać stopionym masłem lub margaryn, posypać solą i dobrze wymieszać.
Deser z dyni i kukurydzy Indian Pima
Składniki:
1 mała, dojrzała dynia (ok. 500 g)
250 g kukurydzy (mrożonej lub z puszki)
2 łyżki razowej mąki pszennej
100 g cukru, 2 łyżki whisky
Wykonanie:
Dynię obrać i oczyścić z pestek, pokroić w cienkie plastry i dusić ok. 20 min w osolonej wodzie, po czym zmiksować. Mus z dyni i kukurydzę włożyć do garnka, dodać ciągle mieszając mąkę, doprawić cukrem i whisky. Podawać na gorąco.
Wykonanie:
Wyłuskać ziarna kukurydzy - trzymając kolbę pionowo, oprzeć ją szerokim końcem o deskę i ostrym nożem kroić z góry do dołu.
Ziarna zmiażdżyć tłuczkiem.
Masło dokładnie utrzeć, dodać kukurydzę, wbić 2 żółtka, wsypać sól, wymieszać z cukrem i cynamonem.
Białka ubić na pianę, lekko wymieszać z masą kukurydzy.
Do żaroodpornego naczynia (o pojemności 1 litra) wysmarowanego masłem przełożyć masę.
Do gorącego piekarnika (170 ºC) wstawić blachę z gorącą wodą, a w niej umieścić naczynie z deserem i piec przez 1 godzinę.
Podawać z bitą lub gęstą śmietaną.
Meksykańska zupa z kukurydzy
Składniki:
2 puszki kukurydzy konserwowej
2 średnie cebule
3 łyżki oleju
1 łyżeczka sproszkowanej kurkumy
2 świeże papryczki chili
1 łyżka posiekanej kolendry lub natki pietruszki
1 1/2 l rosołu (może być z kostki)
sól i pieprz do smaku.
Wykonanie:
Cebulę obrać i pokroić w kostkę.
Papryczki pozbawić nasion i drobno posiekać.
Wymieszać warzywa i przesmażyć na gorącym tłuszczu do zeszklenia się cebuli.
Kukurydzę osączyć i podzielić na 2 części.
Pierwszą część kukurydzy wymieszać z kurkumą, cebulą i chili. Zalać rosołem i gotować pod przykryciem ok. 15 min. Przetrzeć przez sito lub zmiksować.
Dodać pozostałą kukurydzę.
Przyprawić solą i pieprzem.
Zagotować.
Posypać zieloną posiekaną kolendrą lub natką pietruszki.
Chicha Indian Quechua
W wioskach Indian Quecha drugiej połowy XX wieku najpopularniejsza była chicha de jora, chicha clarillo (obie w kolorze brunatnym), chicha de many (biała, słodkawa) oraz chicha monarda (słodka, fioletowa).
Przygotowywało się je z różnych gatunków kukurydzy; dwie pierwsze z odmian rosnących na wioskowych polach, pozostałe z kukurydzy kupowanej głównie na wybrzeżu.
Aby zrobić chichę Indianki Quechua mieliły najpierw ziarno w dużych żarnach kamiennych, zamontowanych na stałe przy każdym domu. Roztartą na nich kukurydzę gotowało się następnie w żelaznych kotłach, zazwyczaj na palenisku zrobionym na podwórzu. Po odcedzeniu moszcz przelewano do dużych jajowatych garnków. Naczynia stawiano następnie w ciemnych i chłodnych pomieszczeniach w domu. Pod wpływem cukru lub dolanej starej chichy następowała fermentacja. Po kilku dniach napój był gotowy.
Chichę przygotowuje się dość często. Nie może ona być długo przechowywana, gdyż zbyt sfermentowana nie nadaje się już do spożycia.
Kukurydza w Peru
Jan Sztolcman, podróżując w połowie XIX wieku po Peru, tak oto opisał swoje spostrzeżenia dotyczące kukurydzy:
"Kukurydza nizinowa posiada zawsze ziarno drobne i nadzwyczaj twarde, wskutek czego używana bywa przeważnie na karmę dla zwierząt domowych; do kuchni zaś służyć może albo w stanie niedojrzałym, jako choclo lub chogllo Peruwian; lub też zmielona na mąkę i podana w formie placuszków i pierożków (tamales).
(...) Używany bywa inny preparat kulinarny, zwany chancha; jest to kukurydza prażona wprost z patelni, czasami z domieszką wieprzowego smalcu. Chancha przyrządza się ze specjalnej odmiany, posiadającej ziarno małe, pomarszczone i napół przezroczyste. Po uprażeniu wypełnia się ono i rozpękuje nawet, a wówczas jest tak miękkie, że się rozpływa w ustach (...).
Peruwianie spożywają kukurydzę pod najrozmaitszymi postaciami. Z mielonej kukurydzy serrano robi rodzaj pierożków, nadziewanych serem lub mięsem wieprzowym; są to tak zwane tamales. Kukurydza na ten cel użyta preparuje się w niezwykły sposób, będący jak się zdaje dawną pozostałością po Inkasach, a mianowicie, iże sę ziarno surowe wygotowuje w ługu i następnie obiera z twardej i nieprzyjemnej łuski. Zwie się tak przygotowana kukurydza mais pelado (kukurydzy wyłusknięta). Następnie ziarno się suszy i w tym stanie przechowuje (...). Gdy następnie zachodzi potrzeba, ziarno się miele na domowych żarnach i przyrządza w formie placuszków czy pierożków.
Młoda kukurydza, znana powszechnie pod indyjską nazwą chaclo, uważana jest za przysmak w całej Inkazji; należy ona do najpożądańszych nowalii tamtejszych krajów (...). Młoda kukurydzę je się pod postacią mote lub pierożków, które wtedy nabierają nazwy umitas, umiatas lub chogllotandas. Peruwianie mieszaj nadto młode ziarno do wszelkiego rodzaju zup, do fasoli etc. etc."
W innym miejscu Jan Sztolcman zaznacza też: "(...) Poczęstowano nas narodową strawą peruwiańską, zwaną chochoca (czoczoka). Jest to kukurydza gotowana, a następnie suszona i tłuczona, z której robi się wcale smaczną zupę. Zjedliśmy po dwa talerze zakąsiwszy palona kukurydzą (chancha)."
Chicha peruwiańska
Jan Sztolcman, podróżując w połowie XIX wieku po Peru, tak oto opisał swoje spostrzeżenia dotyczące wyrobu chichy:
"Piwo z kukurydzy.
(...) Prastary to napój mieszkańców Inkazji, gdyż go znano jeszcze przed najściem Pizarry (...). Sposób przyrządzania czyczy jest nader prosty. Ziarnu pozwala się kiełkować (tak kiełkujące ziarno zwie się jora), a następnie grubo się go miele, gotuje z domieszką cukru brunatnego i poddaje fermentacji. Powstały stąd napój jest niemal barwy kawy z gęstą śmietanką, mętny, w smaku nieco ostry, lub słodki - stosownie od stopnia fermentacji, w ogóle jednak przyjemny i bardzo orzeźwiający. Na Pomorzu miejscowe mulatki posiadają sekret klarowania chichy, która jest zupełnie przejrzysta i zwie się wtedy claro. W pewnych razach czyczę zakopuje się w glinianych naczyniach do ziemi, gdzie się ją trzyma po kilka miesięcy."
Kopnięcie wołu z ekwadorskiej Sierry
Ruggiero Romano, prowadząc wielce poważne badania wśród Indian z Ekwadoru, zanotował:
"Chicha to produkt fermentacji gotowanej kukurydzy zwanej jora. Napój ten bez żadnych dodatków jest mało szkodliwy. Natomiast chicha, którą piją Indianie, to prawdziwa trucizna. Chicheros (właściciele sklepów) dodają do niej takie składniki, jak: sok agawy, floripondio (roślina o właściwościach usypiających), substancje organiczne (włosy ludzkie, kości, mięso, ekskrementy ludzkie), amoniak. Podobno dodają również kantarydy (owady przynoszone przez Indian ze wschodnich terenów Ekwadoru, które rzekomo wzmacniają popęd płciowy). Z tymi dodatkami chicha nabiera piorunującej mocy, a im mocniejsza, tym większe jej powodzenie. Nazywają ją huagra-chaqui (kopnięcie wołu). Najczęściej mieszają ją z wódką z trzciny cukrowej. Chicha produkują chicheros bez należytej kontroli władz sanitarnych."
Pieczone kolby kukurydzy
Składniki:
6 kolb słodkiej kukurydzy, nie obranej z liści
6 litrów wody
6 łyżek soli
Wykonanie:
Obrać kolby kukurydzy tylko z zewnętrznych liści i usunąć nitki.
Wlać osoloną wodę do dużego, głębokiego garnka.
Wrzucić kukurydzę i gotować przez około 1 godzinę.
Wyjąć kolby i owinąć w aluminiową folię.
Piec w gorącym piekarniku (205 ºC) przez 1 godzinę.
Rozwinąć i podawać z masłem, solą i pieprzem.
"Kukurydza z garnka"
Składniki:
4 paski pokrojonego bekonu
6 kolb słodkiej kukurydzy
4 umyte i cienko pokrojone pory
1 łyżka posiekanego, świeżego koperku
1/2 łyżeczki soli
1/8 łyżeczki pieprzu
1 1/2 szklanki wody
Wykonanie:
Powoli zabrązowić bekon.
W międzyczasie wyłuskać ziarna z kolb kukurydz, zeskrobać masę i mleczko.
Do bekonu dodać ziarno, masę i mleczko i wymieszać razem.
Dorzucić pory, koperek, sól i pieprz.
Smażyć, mieszając, przez 15 minut.
Dodać wodę i gotować na małym ogniu przez 1 godzinę.
Pieczeń Brunswick (Według Indian Powhatan, Chickahominy i Cherokee) (12 - 14 porcji)
Składniki:
1 kurczak
woda do duszenia
2 pokruszone listki laurowe
5 ziarenek pieprzu
3 gałązki pietruszki
1 łodyga selera
2 obrane i pokrojone ziemniaki
2 duże cebule, obrane i poćwiartowane
2 paczki mrożonego ziarna kukurydzy
2 paczki mrożonej fasoli
2 łyżki soli
1/4 łyżki grubo zmielonego pieprzu
1/2 łyżeczki oregano
utarta gałka muszkatołowa
6 pomidorów, umytych, obranych i poćwiartowanych
Wykonanie:
Włożyć kurczaka, szyjkę i podroby do dużego, grubego garnka.
Zalać kurczaka wodą.
Dodać listek laurowy, ziarnka pieprzu, pietruszkę, seler i gotować powoli pod przykryciem przez 1 1/2 do 2 godzin, do momentu, gdy mięso będzie łatwo odchodzić od kości.
Wyjąc kurczaka, obkroić z kości i z powrotem wrzucić do garnka.
Dodać pozostałe składniki (oprócz pomidorów) i gotować około 30 minut, do zmiękczenia warzyw.
Dodać pomidory i gotować jeszcze 10 minut.
Podawać na gorąco.
Kurczak pieczony z porami, pieczarkami i pomidorami
(Według Indian Powhatan, Chickahominy i Cherokee) (4 - 6 porcji)
Składniki:
1 smażony, podzielony kurczak
sól i pieprz do smaku
12 całych porów
16 średnich kapeluszy pieczarek, otartych wilgotną szmatką
3 umyte, obrane i poćwiartowane pomidory
2 łyżki świeżego, posiekanego koperku
2 łyżki masła lub margaryny
Wykonanie:
Posolić i popieprzyć kawałki kurczaka.
Pół kurczaka ułożyć na dnie 2-litrowej brytfanny z dobrą przykrywką.
Włożyć 6 porów, 8 pieczarek i 4 poćwiartowane pomidory.
Posilić i popieprzyć oraz posypać 1 łyżką koperku.
Skropić 1 łyżką masła.
Na powyższe łożyć pozostałą część kurczaka i pozostałe pory i pieczarki.
Posolić.
Na wierzch ułożyć pozostałe pomidory i jeśli to konieczne, docisnąć pokrywkę tak, aby całość była szczelnie przykryta.
Piec pod przykryciem około 2 godziny w ciepłym piekarniku (149ºC).
Wyciągnąć z pieca, dobrze wymiesza, ucierając pomidory na sos.
Wstawić znów do piekarnika (177ºC) i piec nie przykryte przez 2 godziny.
Podawać pokryte warzywami i sosem.
"Zaproszeni na wielką ucztę, usiedliśmy wokół ogniska rozpalonego przed chatą Pankina. Jego żona, Pezuna, postawiła przed nami wielki gliniany garnek napełniony smakowitą zupą, w której pływały duże kawałki małpiego mięsa. Zgodnie ze zwyczajem Lakandonów, kobiety siedziały nieco dalej od ogniska, ponieważ mężczyźni pierwsi zaspokajali głód. Jako gość honorowy, otrzymałem z rąk Pankina głowę małpy, którą uważano za najlepszy kąsek. Odgryzłem kawałek, po czym oddałem mu głowę, jak tego wymaga dobry ton w zwyczajach Lakandonów. On ze swojej strony zrobił to samo przekazując danie innym biesiadnikom. Wszyscy jedli powoli, z godnością, popijając gęstą zupą, którą nabierali z garnka za pomocą małych tykw albo muszli. Po tym gotowanym daniu żona Pankina przyniosła nam tykwę pełną leśnego miodu i pieczonych orzechów babazu.
Zupa z małży Indian Wschodnich Lasów Ameryki Północnej (6 porcji)
Składniki:
1 kg świeżych małży
6 szklanek wody
2 umyte i pokrojone pory
1/2 szklanki opłukanej "rzeżuchy wodnej"
1 1/2 łyżeczki soli
1/2 łyżeczki pieprzu
Wykonanie:
Włożyć małże, wodę, pory i "rzeżuchę" do dużego garnka i powoli gotować przez 30 minut.
Przyprawić solą, pieprzem i podawać.
Gotowane na parze omułki i halibut
(A'la Indianie Iroquois) (4 porcje)
Składniki:
24 omułki
2 środkowe dzwonki halibuta (każdy po 1 kg)
1/4 szklanki masła lub margaryny
2 umyte i pokrojone pory
1/4 szklanki posiekanej pietruszki
1/2 łyżeczki nasion koperku
szczypta pieprzu
sól do smaku
Wykonanie:
Oczyścić omułki ostrą szczotką.
Umieścić duży kawałek mocnej folii aluminiowej w płytkim rondlu tak, aby przykryć boki i dno.
Ułożyć obydwa dzwonki halibuta na folii w rondlu, skropić masłem lub margaryną, posypać porami, pietruszką, koperkiem i pieprzem.
Ułożyć omułki dookoła ryby.
Zawinąć wszystko szczelnie folią.
Piec przez 45 minut w piekarniku, w temperaturze 182ºC.
Odwinąć, posypać solą i podawać.
Wykonanie:
Przez 1 godzinę moczyć tapiokę w wodzie a następnie zmieszać ją z mąką kukurydzianą.
Połączyć mleko z miodem i mieszając przyprawić solą i masłem.
Włożyć do podwójnego garnka i gotować, mieszając, przez około 45 minut, do chwili, gdy tapioka będzie "przejrzysta i miękka".
Wymieszać odrobinę gorącej mieszanki z jajkami i dodać je do tapioki.
Wylać do wysmarowanej masłem formy, wstawić do brytfanny z wodą i piec przez 1 godzinę w temperaturze 150ºC.
Schłodzić, lekko zamrozić i podawać.
Chicha Indian Jivaro
Antonio Halik napisał:
"Zasadniczym pożywieniem Jivarosów jest czicza albo masato, którą kobiety przygotowują przeżuwając korzenie manioku i wypluwając papę do garnków. Znawcy utrzymują, że czicza przyrządzana przez kobiety stare i pozbawione zębów jest smaczniejsza od tej, którą przeżuwają młodsze. Dlatego dobry mąż usiłuje jak najszybciej wybić żonie wszystkie zęby.
Po trzydniowej fermentacji czicza jest gotowa jako napój i zarazem danie (...).
Zacuna, czwarta żona Tibiego, była dobrze wychowana - przed podaniem nam cziczy własnoręcznie wybierała utopione muchy i pająki, wysysając je, żeby pokazać, że napój nie jest zatruty (...).
Indianie podają cziczę w glinianych naczyniach pomalowanych na czerwono; każda z żon niesie jedną taką czarę i nie wolno odmówić poczęstunku, bo gotowi są potraktować to jako powód do obrazy. Czicza wygląda jak mętny napój jest o kwaśnym smaku. Jest te orzeźwiająca i ma wartości odżywcze.
Wykonanie:
Przez 1 godzinę moczyć tapiokę w wodzie a następnie zmieszać ją z mąką kukurydzianą.
Połączyć mleko z miodem i mieszając przyprawić solą i masłem.
Włożyć do podwójnego garnka i gotować, mieszając, przez około 45 minut, do chwili, gdy tapioka będzie "przejrzysta i miękka".
Wymieszać odrobinę gorącej mieszanki z jajkami i dodać je do tapioki.
Wylać do wysmarowanej masłem formy, wstawić do brytfanny z wodą i piec przez 1 godzinę w temperaturze 150ºC.
Schłodzić, lekko zamrozić i podawać.
Wykonanie:
Wrzucić składniki sosu do miksera i ubić na jednolitą masę.
Pozostawić w temperaturze pokojowej do czasu przygotowania sałatki.
Włożyć wszystkie składniki sałatki do dużej drewnianej miski i delikatnie wymieszać.
Przed podaniem wymieszać ponownie.
Każdy, kto miał styczność z tą rośliną, pamięta już z pewnością drobne kolce, które nie wiadomo kiedy powbijały mu się w ręce lub nawet twarz i które nijak nie można było stamtąd usunąć. Ale jak się okazuje i takie rzeczy Indianie potrafili zjeść. A w celu zrobienia sobie sałatki z opuncji należy wziąć młode plaktykladie, czyli spłaszczone liścio-podobne łodygi. Występujące na ich wybrzuszonej powierzchni kępki kolców są łatwe do usunięcia ostrym nożem. Po tym kroji się te liście w paski i gotuje około pół godziny. Po ugotowaniu mają one kwaśny smak, podobny do ogórków kiszonych. Można to doprawiać różnymi sosami.
Do celów spożywczych, jako warzywo, stosowana jest Opuntia inermi. Z tego gatunku wyselekcjonowano lokalną odmianę tlaconopol, uprawianą w okolicach miasta Meksyk. Gdzie indziej jadane są inne gatunki.
Wykonanie:
Umieścić wszystkie składniki w dużym garnku i gotować na wolnym ogniu przez 1 godzinę.
Podawać gorące.
Można podawać małe porcje - zupa jest bardzo syta.
Chlebki orzechowe Indian Micmac
Składniki:
35 dkg obranych orzechów laskowych
3 szklanki wody
12 dkg mąki kukurydzianej
szczypta soli
1/2 litra oleju do smażenia
Wykonanie:
Orzechy grubo posiekać, włożyć do garnka z wodą i gotować tak długo, aż uzyskają konsystencję piure.
W misce wymieszać mąkę i sól, dodać piure i zostawić ciasto do wyrośnięcia.
W garnku podgrzać mocno olej i wkładać na niego łyżką ciasto.
Zarumienić z obu stron.
Ciastka z orzechów laskowych (A'la Indianie Iroquois) (12 - 14 małych ciastek)
Składniki:
250 g wyłuskanych orzechów, roztartych lub zmielonych w młynku
2 szklanki wody
1/3 szklanki mączki kukurydzianej
1 łyżeczka oleju
1/2 szklanki oleju
Wykonanie:
Zagotować utarte orzechy w wodzie i, mieszając, gotować na wolnym ogniu aż do uzyskania konsystencji papki.
Domieszać mączkę i sól i pozostawić na 20 minut do zgęstnienia.
Rozgrzać olej w dużym, ciężkim rondlu.
Nabierać łyżką masę i upuszczać na olej.
Zabrązowić dobrze z jednej strony, przewrócić, spłaszczyć powierzchnię i zabrązowić z drugiej strony.
Podawać gorące lub wystudzone.
Pieczone , świeże orzeszki ziemne (Według Indian Cherokee)
Składniki:
1 kg wyłuskanych zielonych orzeszków
1/4 szklanki masła lub margaryny
sól do smaku
Wykonanie:
Włożyć orzeszki i masło (lub margarynę) na dużą brytfannę i prażyć na wolnym ogniu w temperaturze 149ºC przez 2 godziny, często mieszając.
Zdjąć z ognia, osączyć na bibule i posolić do smaku.
Wykonanie:
Posiekać dokładnie orzechy lub zmielić w młynku.
Włożyć orzechy i pozostałe składniki do dużego garnka i ogrzewać, mieszając, przez 15 -20 minut.
Podawać gorące.
Dzielić na małe części - zupa jest pożywna.
Zupa z ostryg (A'la Indianie Narraganset i Penobscot) (6 porcji)
Składniki:
1 kg wyłuskanych ostryg wraz z sokiem
1/4 szklanki masła
2 szklanki mleka
1/4 szklanki mączki kukurydzianej
1/2 łyżeczki soli
1/8 łyżeczki pieprzu
Wykonanie:
Umieścić ostrygi wraz z ich sokiem i masłem w dużym garnku.
Wymieszać mączkę kukurydziana w 1/4 szklanki mleka.
Dodać resztę mleka i wlać do ostryg.
Gotować na bardzo łagodnym ogniu, mieszając, przez około 25 minut.
Przyprawić solą, pieprzem i podawać.
Wykonanie:
Pokroić rdzenie palmowe w cienkie paski i ułożyć na małym, płaskim półmisku.
Wymieszać dodatki i posypać nimi rdzenie.
Przed podaniem odstawić sałatkę na około 30 minut w temperaturze pokojowej.
Pieczona papryka czerwona z żółtą dynią (według Indian Cherokee) (4 - 6 porcji)
Składniki:
1 kg żółtej dyni, umytej i pokrojonej na pół centymetrowe plastry
2 słodkie czerwone papryki, umyte i pokrojone w kostkę o wymiarach 2 x 2 cm
2 pomidory umyte i pokrojone na plastry o grubości pół centymetra
6 por pokrojonych jw.
1 ząbek startego czosnku
1/2 łyżeczki roztartych nasion koperku
1/2 łyżeczki roztartych nasion kolendry
1 łyżeczka soli
1/8 łyżeczki czarnego pieprzu
3 łyżki masła lub margaryny
Wykonanie:
Włożyć wszystkie warzywa do garnka, posypać przyprawami i skropić masłem.
Podrzucać wszystko tak, aby składniki się wymieszały.
Przykryć garnek szczelnie folią aluminiową i pozostawić w temperaturze pokojowej przez około 3 godziny.
Piec w piekarniku przez około 3 godziny w temperaturze 177ºC.
Papryka nadziewana po meksykańsku z sosem orzechowym
Składniki na 6 dużych czerwonych lub zielonych papryk:
Do farszu:
3 dkg smalcu
80 dkg wołowiny zmielonej
2 cebule pokrojone
3 ząbki czosnku drobno posiekanego
5 pomidorów średniej wielkości pokrojonych w wydrążonych z pestek
10 dkg rodzynek
3 łyżki octu owocowego
1 łyżka cukru
1 łyżka cynamonu
1/2 łyżeczki zmielonych goździków
5 dkg sparzonych i obranych migdałów
sól
Do sosu/kremu:
40 dkg śmietany
6 zmielonych lub potłuczonych w moździerzu orzechów
10 dkg zmielonych migdałów
2 łyżki drobno posiekanej zielonej pietruszki
1/2 łyżeczki cynamonu
sól
Wykonanie:
Opiec paprykę na suchej patelni tak, by skórka ściemniała i zaczęła odchodzić pęcherzykami.
Zawinąć opieczone papryki w wilgotną ściereczkę i pozostawić je tak przez chwilę a następnie obrać ze skórki, obciąć szypułki i wydrążyć z pestek.
Na dużej patelni roztopić smalec, dodać zmieloną wołowinę i smażyć ją aż się zarumieni, stale mieszając i rozgniatając grudki mięsa widelcem.
Zmniejszyć ogień, dodać cebulę, czosnek a po kilku minutach wszystkie pozostałe (oprócz migdałów) składniki farszu.
Dusić bez przykrycia przez 15 minut.
Dodać migdały i ciepłym nadzieniem wypełnić papryki.
Podawać od razu polane sosem/kremem przygotowanym z ubitej śmietany, wymieszanej z orzechami, pietruszką, cynamonem i szczyptą soli.
Jeśli ktoś woli sos słodkawy, może dodać do śmietany nieco cukru.
Papryka nadziewana po karaibsku
Składniki na 4 duże zielone papryki:
20 dkg gotowanego mięsa z kury, drobno posiekanego (może go zastąpić wędzona ryba)
1 szklanki rodzynek
1 szklanka ugotowanego na sypko ryżu
1 jajko
1 łyżeczka sosu chili (lub szczypta pieprzu tureckiego)
5 dkg utartego sera żółtego
1 łyżka masła
sól
pieprz
Wykonanie:
Paprykę wymyć starannie, przekroić wzdłuż na pół, oczyścić z nasion i zalać posolonym wrzątkiem na 10 minut.
W tym czasie przygotować nadzienie: wymieszać kawałki mięsa lub ryby, rodzynki, ryż, jajko, chili, ser, masło.
Napełnić tym farszem papryki i wstawić je do piecyka na średni ogień, nie dłużej niż na pół godziny.
Podawać na gorąco.
Składniki:
2 kg umytych i przepołowionych pomidorów
1 zielone jabłko, obrane, wydrążone i poćwiartowane
2 żółte cebule, obrane i pokrojone w krążki
2 gałązki mięty
5,4 g opakowania rosołu wołowego
2 listki laurowe
1 łyżeczka soli
2 litry wody
Wykonanie:
Umieścić wszystkie składniki w dużym garnku i gotować na bardzo wolnym ogniu, mieszając od czasu do czasu, przez 3 godziny.
Wyjąć listki laurowe i podawać na gorąco lub zimno.
Wykonanie:
Wszystkie produkty wrzucić do garnka, zalać wodą i gotować 2 godziny.
Pieczone, zielone pomidory po indiańsku (6 porcji)
Składniki:
1 kg umytych, zielonych pomidorów
4 jajka
1/4 szklanki mąki kukurydzianej
3/4 szklanki wody
1/4 szklanki pokrojonego szczypiorku
1 łyżka soli
1/4 łyżeczki pieprzu
1/4 szklanki masła lub margaryny
Wykonanie:
Pokroić pomidory na plastry 1-centymertowej grubości (nie obierać i nie wydrążać).
Osączyć pomidory na grubej warstwie bibułek.
Podczas osuszania ubić jajka na lekką masę i zmieszać z mąką, wodą, szczypiorkiem, solą i pieprzem.
Rozgrzać mocno masło w dużym, żeliwnym garnku.
Wrzucić pomidory na gorący tłuszcz, wlać mieszankę.
Zabrązowić pomidory z obu stron.
Podawać gorące.
Duszone pomidory (6 porcji)
Składniki:
1,5 kg umytych i wydrążonych pomidorów
12 umytych i pokrojonych por
1/4 szklanki wody
1/4 szklanki posiekanego koperku
1 łyżeczka soli
1/8 łyżeczki pieprzu
1/4 szklanki mączki kukurydzianej
Wykonanie:
Włożyć pomidory do dużego garnka.
Dodać pory i wodę i gotować na małym ogniu przez 30 minut, mieszając od czasu do czasu.
Dodać koperek, sól, pieprz i gotować jeszcze około 10 minut.
Szybko wymieszać mączkę kukurydzianą i dodawać po łyżce.
Gotować jeszcze przez 5 minut i podawać.
Ryba w sosie pomidorowym po peruwiańsku
Składniki na 6 osób:
1,5 kg białej ryby
3 duże pomidory (bez pestek) pokrojone w plasterki
2 1/2 łyżki oleju
2 duże posiekane cebule
2 ostre chili
2 ząbki czosnku rozgniecionego
1/2 łyżeczki oregano (lebiodki)
łyżeczka annato (nasion południowoamerykańskiego drzewa, które dają potrawom specyficzny smak i złotawy kolor)
Wykonanie:
Rozgrzać olej na głębokiej patelni, a najlepiej w ogniotrwałym szkle.
Wrzucić połowę pokrojonych pomidorów, cebuli, papryki oraz czosnku, oregano i annato.
Wymieszać i ułożyć na tym filety rybne.
Przykryć całość pozostałymi składnikami i polać olejem.
Przykryć szczelnie i dusić około pół godziny - aż ryba stanie się miękka.
Nie należy dusić zbyt długo, bo ryba rozpadnie się.
Podawać w tym samym naczyniu, najlepiej do ryżu.
Ryż z pomidorami po brazylijsku
Składniki:
1 szklanka ryżu
2 średniej wielkości pomidory obrane, wydrylowane i drobno posiekane (można je zastąpić pastą pomidorową)
1 duża cebula drobno pokrojona
3 łyżki oleju
2 szklanki wrzącej wody
Wykonanie:
W dużym rondlu rozgrzać olej, podsmażyć na nim cebulę, ale nie rumienić jej.
Dodać ryż i mieszać przez 2-3 minuty, aż wszystkie ziarenka zostaną natłuszczone.
Wlać wodę, wrzucić pomidory i sól.
Mieszać aż do zagotowania.
Przykryć i na małym ogniu gotować, aż ryż wchłonie cały płyn.
Jeden z pierwszych, zanotowanych przepisów wykonania tej potrawy, brzmiał następująco:
"Rybę, jakiegokolwiek rodzaju, zagotować w sporej ilości wody. Obrać i przebrać grubą kukurydzą, wsypać i wymieszać doprowadzając zupę do odpowiedniej konsystencji."
Gdy dojrzała już dzika cebula i inna zielenina, zwykle dodawano je do zupy, co zmieniało zarówno jej kolor jak i smak.
Zupa Indian Iroquois (4 - 6 porcji)
Składniki:
1 paczka mrożonych filetów rybnych
4 duże, umyte i pokrojone pieczarki
2 puszki bulionu rosołowego (jest coś takiego w Polsce?!)
2 łyżki żółtej mączki kukurydzianej
2 łyżki posiekanej pietruszki
1 obrany i posiekany ząbek czosnku
1/2 łyżeczki bazylii
1 obrana i cienko pokrojona średnia, żółta cebula
szczypta świeżego pieprzu ziemnego
1/4 łyżeczki soli
1 paczka mrożonej fasolki lima
1/3 szklanki suszonych wiśni (lub świeżych)
Wykonanie:
Włożyć pieczarki, bulion, mączkę kukurydzianą, czosnek, bazylię, pieprz i sól do dużego garnka i gotować bez przykrycia przez 10 minut.
Dodać rybę, fasolkę i (jeśli lubimy) wiśnie i gotować dalsze 20 minut, mieszając i rozdrabniając rybę na mniejsze kawałki.
Podawać na gorąco.
Ryba gotowana na parze z winogronami (Według przepisu Indian Creek i Seminole) (4 - 6 porcji)
Składniki:
4 umyte ryby
1/2 kilograma umytych i wydrylowanych winogron
2 łyżki masła lub margaryny
sól i pieprz do smaku
Wykonanie:
Ułożyć ryby na blasze, na dużym kawałku folii aluminiowej.
Wewnątrz każdej ryby umieścić małą bryłkę masła i 4 winogrona.
Dobrze skropić ryby masłem i obłożyć winogronem.
Przykryć całość drugim, dużym kawałkiem folii i docisnąć brzegi obydwu kawałków.
Włożyć do gorącego piekarnika (2050C) i prażyć przez 30 minut.
Zdjąć górny kawałek folii i ryby posolić, popieprzyć i polać tłuszczem.
Ponownie docisnąć folię i piec przez 15 minut.
Po wyjęciu, a przed podaniem, polać tłuszczem.
Ryba morska Lutjanaus blackfordi (Według przepisu Indian Creek i Seminole) (6 - 8 porcji)
Wykonanie:
Każdą rybę dokładnie obtoczyć w maśle i oprószyć pietruszką i pieprzem.
Włożyć ryby do dużej brytfanny.
Na rybach ułożyć kawałki pomarańczy.
Piec w gorącym piekarniku (2040C) przez 20 minut.
Zmniejszyć temperaturę do 163ºC i piec przez kolejne 20 minut, lub do momentu, gdy ryba będzie rozchodzić się pod widelcem.
Ryba marynowana po brazylijsku
Składniki:
1 kg ryby, najlepiej filetów z morszczuka lub makreli
1 szklanka octu winnego, białego
1/2 szklanki oleju
sól
pieprz
2 listka bobkowe
2-3 ząbki czosnku
6 główek cebuli pokrojonej w plasterki
1 łyżka koncentratu pomidorowego
2 łyżeczki cukru
1 łyżeczka ostrej papryki (tzw. pieprz turecki)
1 szklanka migdałów obranych i podsmażonych lekko na tłuszczu
Wykonanie:
Ryby włożyć do garnka i zalać wodą tak, by ją pokryła.
Posolić i gotować 15 minut.
Zdjąć z ognia i odstawić by wystygła.
Zmieszać składniki marynaty.
Wystudzoną rybę przełożyć do porcelanowego naczynia, zalać przygotowaną marynat i trzymać w niej przez noc.
Następnego dnia odlać płyn, rybę pokroić w odpowiednie kawałki, ułożyć na półmisku, przybrać wyjętą z marynaty cebulą i posypać papryką oraz posiekanymi migdałami.
Ryba marynowana po peruwiańsku
Potrawa nazywa się ceviche (wym. sewicze). Jest to ryba marynowana w soku cytrynowym.
Składniki:
1 kg ryby świeżej lub filetów; może to być np. dorsz lub makrela
2 szklanki soku cytrynowego
1 łyżeczka zmielonego chili
2 cebule pocięte w plasterki
1/4 łyżeczki drobno posiekanego czosnku
1 łyżeczka soli
kilka ziaren świeżo zmielonego pieprzu
kilka większych kartofli (powinny być bataty)
4 kaczany kukurydzy pocięte w 3-centymetrowe kawałki
liście z 2 główek sałaty
2 świeże, możliwie ostre papryki (powinno być chili), wydrążone i posiekane w cienkie paseczki
Wykonanie:
Pokroić rybę w małe, 2-centymetrowe kawałki, włożyć je do sporego, porcelanowego. lub szklanego, naczynia i zalać sokiem cytrynowym, do którego przez tym należy doda zmielone chili, cebulę, czosnek, sól i pierz.
Jeżeli marynata nie zakryje rybę trzeba dodać soku cytrynowego.
Całość przykryć i odstawić do lodówki na 3 godziny.
Pół godziny przed podaniem zacząć gotować kartofle, które następnie należy pokroić w plasterki.
Nieco później zagotować 1,5 litra wody, wrzucić do niej kukurydzę i gotować około 5 min.
Jednocześnie na talerzach ułożyć liście sałaty, na które nakłada się marynowaną ryb przybraną cebulą i świeżą papryką. Dookoła rozłożyć kartofle i kukurydzę.
Ryba w sosie pomidorowym po peruwiańsku
Składniki na 6 osób:
1,5 kg białej ryby
3 duże pomidory (bez pestek) pokrojone w plasterki
2 1/2 łyżki oleju
2 duże posiekane cebule
2 ostre chili
2 ząbki czosnku rozgniecionego
1/2 łyżeczki oregano (lebiodki)
łyżeczka annato (nasion południowoamerykańskiego drzewa, które dają potrawom specyficzny smak i złotawy kolor)
Wykonanie:
Rozgrzać olej na głębokiej patelni, a najlepiej w ogniotrwałym szkle.
Wrzucić połowę pokrojonych pomidorów, cebuli, papryki oraz czosnku, oregano i annato.
Wymieszać i ułożyć na tym filety rybne.
Przykryć całość pozostałymi składnikami i polać olejem.
Przykryć szczelnie i dusić około pół godziny - aż ryba stanie się miękka.
Nie należy dusić zbyt długo, bo ryba rozpadnie się.
Podawać w tym samym naczyniu, najlepiej do ryżu.
Składniki:
ryż wodny
masło lub margaryna
boczek lub szynka
Wykonanie:
Ułożyć ryż na patelni z wodą i solą.
Zagotować powoli, zmniejszyć ogień i gotować na wolnym ogniu bez przykrycia, do momentu, gdy woda zostanie wchłonięta.
Doprawić masłem lub margaryną oraz boczkiem lub szynką.
Ryż wodny zapiekany z marchewkami (Na około 6 porcji)
Wykonanie:
Wlać na dużą patelnię wodę i dorzucić do niej ryż i sól. Zagotować.
Gotować mocno około 10 minut.
Zestawić z ognia, przykryć i trzymać tak przez około 20 minut, do momentu, gdy ryż wchłonie całą wodę.
Zarumienić boczek, wytopić tłuszcz i odsączyć na papierowych serwetkach.
Podsmażyć cebulę i pieczarki na tłuszczu i boczku, aż cebula będzie złotawo-przezroczysta.
Wymieszać razem boczek, podsmażoną cebulę, pieczarki, utartą marchewkę i dziki ryz.
Ubić śmietanę z jajkiem, aż do otrzymania jasnej masy i wymieszać delikatnie z ryżem wodnym.
Zapiekać, przykryte w wysmarowanym masłem naczyniu żaroodpornym w umiarkowanie nagrzanym piekarniku (162ºC), przez 30 minut.
Zdjąć pokrywkę, zamieszać potrawę widelcem i piec jeszcze przez 15 minut, w tej samej temperaturze.
Wymieszać ponownie i piec dalej nie przykryte przez 15 minut.
Ciastko Jasia z ryżu wodnego (około 6 ciastek)
Składniki:
1 szklanek ryżu wodnego, umytego w zimnej wodzie
3 szklanki wody
1 łyżeczka soli
3 łyżki białej mąki kukurydzianej
tłuszcz z boczku
Wykonanie:
Wodę, sól i ryż wodny wrzucić na patelnię.
Zagotować i przez 35 minut gotować powoli, aż ryż będzie miękki i nie popękany.
Dodawać łyżeczką mąkę kukurydzianą.
Odczekać aż ciasto będzie na tyle chłodne, aby móc je formować w rękach i ukształtować płaskie ciastka o średnicy około 6 - 7 centymetrów.
Zabrązowić dobrze po obu stronach na tłuszczu z boczku i wysuszyć na papierowych serwetkach.
Jeść gorące lub zimne.
Składniki:
4 korzenie sasafrzanu każdy długości 5 centymetrów.
1 1/2 litra wody
Wykonanie:
Oskrobać korzenie ostrą szczotką, opłukać i zedrzeć korę.
Zalać korzenie i obierki wodą.
Podgrzewać wolno do zagotowania.
Zmniejszyć ogień i ogrzewać łagodnie przez 15 minut.
Wyłączyć ogrzewanie i pozostawić do naciągnięcia.
Po 10 minutach można podawać.
Zupa z nasion słonecznika (według Indian Wschodnich Lasów Ameryki Północnej)
Składniki na 6 porcji
2 szklanki wyłuskanych nasion słonecznika
3 umyte i pokrojone pory
6 szklanek wody
5.4 grama kostki rosołu wołowego
1 łyżeczka soli
Wykonanie:
Wszystkie składniki wrzucić do garnka i gotować 45 minut na wolnym ogniu, mieszając od czasu do czasu.
Podawać na gorąco.
Ciastka z nasion słonecznika (A'la Indianie Iroquois) (15 ciasteczek)
Składniki:
3 szklanki wyłuskanych nasion słonecznika
3 szklanki wody
2 1/4 łyżeczki soli
6 łyżek białej mąki kukurydzianej
1/2 szklanki oleju lub innego tłuszczu
Wykonanie:
Wlać wodę do dużego garnka i wsypać nasiona i sól.
Gotować na bardzo wolnym ogniu przez 1 godzin, od czasu do czasu mieszając.
Zmielić masę lub zmiksować.
Wmieszać mączką, dodają po 1 łyżce tak, aby otrzymać dość gęste ciasto do wyrabiania rękami.
Schłodzić do temperatury pokojowej.
Formować kule i spłaszczać je na krążek o średnicy około 7 cm.
Rozgrzać olej w dużym rondlu.
Smażyć ciastka na brązowo z obu stron.
Osączyć na papierowych serwetkach.
Jeśli zajdzie potrzeba - dolewać oleju do rondla.
Topinambur jako przystawka (Według Indian Cherokee) (6 -8 porcji)
Składniki:
0,5 kg bulw topinambura ( słonecznik bulwiasty )
sól i pieprz do smaku
Wykonanie:
Umyć bulwy i skruszyć w lodowatej wodzie.
Posypać solą i pieprzem do smaku.
Jeść biorąc do ręki jak rzodkiewki.
Zupa z topinambura (Według Indian Cherokee) (6 -8 porcji)
Składniki:
0,5 kg bulw karczochów ostrożnie umytych
2 pory umyte i pokrajane w plasterki
2 (5,4 grama) paczki rosołu kurzego
6 szklanek wody
2 łyżeczki soli
1/8 łyżeczki pieprzu
2 jajka lekko ubite
Wykonanie:
Podgotować bulwy przez 20 - 25 minut do zmiękczenia i pokroić na plasterki.
Obrać ze skórki i uformować małe, kuliste porcje.
Ugniatać je aż do gładkości.
Złożyć uformowane bulwy topinambura, pory, rosoły kurze, sól, pieprz wraz z wodą w dużej brytfannie i gotować razem na wolnym ogniu przez 15 minut.
Wlać trochę gorącej zupy do ubitych jajek i razem mocno utrzeć, po czym przecierkę wlać do zupy.
Mieszać około minuty i natychmiast podać.
Topinambur pieczony w gorącym popiele (6 porcji)
Składniki:
1/2 kg bulw topinambura
masło, sól i pieprz do smaku
Wykonanie:
Umyć dobrze bulwy topinambura i każdą z osobna owinąć oddzielnie folią aluminiową.
Włożyć w żarzące się węgle.
Piec przez 8 minut, obrócić i piec dalsze 8 minut.
Podawać gorące w zastępstwie ziemniaków, z dużą ilością masła, soli i pieprzu.
Topinambur smażony na oliwie z winogronami (6 porcji)
Wykonanie:
Umyć bulwy i podgotować przez 20 minut.
Osączyć.
Włożyć bulwy do dużego, grubego garnka wraz z oliwką m szczypiorkiem i koperkiem.
Przyprawić solą i pierzem.
Smaży, mieszając, przez 15 minut.
Dodać winogrona i gotować powoli przez 15 minut.
Podawać jako gorącą sałatkę.
Sałatka z bulw topinambura (6 porcji)
Składniki:
1/2 kg bulw topinambura, umytych i pokrojonych w kostkę
1/2 szklanki oliwki
1/3 szklanki wina gronowego
1 łyżka posiekanej pory
1 łyżka miodu
1/2 łyżeczki soli
1/2 łyżeczki pieprzu
Wykonanie:
Włożyć bulwy do dużej, drewnianej miski.
Wymieszać oliwkę z winem, porą, miodem, solą i pieprzem i przybrać tym bulwy topinambura.
Wymieszać i zostawić marynatę na okres 1 godziny w temperaturze pokojowej.
Ponownie wymieszać i podawać.
Wykonanie;
Wlać sok i syrop do garnka i gotować 10 minut.
Dorzucić wiśnie i gotować na bardzo wolnym ogniu jeszcze 5 minut. Podawać na gorąco lub na zimno.
Syrop z żurawin (ok. 1 litr)
Składniki:
1/2 kg świeżych, umytych żurawin
1 szklanka cukru klonowego
1 szklanka cukru
1 1/4 szklanki wody
Wykonanie:
Wszystkie składniki włożyć do dużego garnka, zagotować, zmniejszyć ogień i lekko prużyć około 20 minut, aż popęka skórka żurawin.
Schłodzić do temperatury pokojowej (lub zamrozić) i podawać.
Orzechy i owoce kandyzowane w cukrze klonowym (10 - 12 porcji)
Wykonanie:
Wlać wodę i cukier do małego, głębokiego rondla, i ogrzewać powoli (nie mieszając) do temperatury 115ºC.
Wyłączyć ogień, wrzucić orzechy włoskie i mieszać delikatnie łyżką, aż zostaną dobrze pokryte warstwą syropu.
Wyjąć na folię aluminiową cedzakową łyżką.
Powtórzyć to samo z orzechami laskowymi.
Wrzucić śliwki i morele kleszczami na gorący syrop i wyjąć, gdy zostaną dobrze pokryte syropem.
Jeśli syrop zacznie twardnieć, podgrzać go ponownie do zmiękczenia.
Śliwki i morele wyjąć również na folię aluminiową.
Schłodzić orzechy i owoce do temperatury pokojowej.
Podawać jako słodycze.
Napój klonowy (6 - 8 porcji)
Składniki:
1/2 szklanki cukru klonowego
6 szklanek wody
Wykonanie:
Składniki umieścić razem w dużym garnku i grzać 15 minut, mieszając.
Podawać na gorąco lub zamrozić i podawać z lodem.
Składniki:
1 węgorz wędzony, pokrojony w 5 - centymetrowe dzwonki
4 ziemniaki umyte, nie obrane
4 obrane żółte cebule
6 szklanek wody
1/8 łyżeczki pieprzu
Wykonanie:
Gotować wszystkie składniki razem na wolnym ogniu w dużym garnku przez około 1 godzinę.
Zszumować nadmiar tłuszczu.
Podawać na gorąco.
Składniki:
2 wiewiórki
mąka
6 łyżek tłuszczu
2 szklanki wody
Wykonanie:
Wiewiórki podzielić na porcje i mocno obtoczyć w mące.
Na patelni rozgrzać 2 łyżki tłuszczu.
Smażyć wiewiórki do zabrązowienia.
Wyjąć wiewiórki z patelni.
Do patelni wlać wodę i zagotować.
Wiewiórki polać resztą tłuszczu i ponownie włożyć na patelnię.
Zmniejszyć ogień i gotować przez 1 godzinę pod przykryciem, aż mięso odejdzie od kości.
Wykonanie:
Wymieszać razem utarte ziemniaki, mąkę, proszek do pieczenia, cukier i sól w jednym naczyniu.
Do drugiego naczynia wlać olej i mleka, ale nie mieszać.
Przelać płynną mieszankę do naczynia z masą i lekko wymieszać tak, aby powstało jednolite ciasto.
Ciasto przełożyć na posypaną mąką stolnicę i delikatnie ugniatać, aż będzie gładkie.
Rozwałkować ciasto do grubości około 1 centymetra i przy pomocy szklanki powycinać z niego kółka.
Wycięte kółka położyć na blasze i piec w temperaturze 280ºC przez około 15 - 20 minut.
Podawać gorące lub, kiedy będzie zimne, połamać i podpiec jak grzanki.
Pieczone, słodkie ziemniaki po indiańsku (6 porcji)
Wykonanie:
Podgotować ziemniaki do miękkości, obrać i ugnieść.
Wymieszać z jajkami, mąką, solą i pieprzem.
Rozgrzać olej na dużej blasze tak, aby spuszczona nań kropla wody zaskwierczała.
Wrzucić ciasto dużą łyżką na patelnię i zabrązowić z obu stron.
Po obróceniu naleśnika wygładzić powierzchnię kopystką.
W razie potrzeby dodać oleju.
Podawać gorące z masłem, a jeśli ktoś lubi, to z miodem.
Wykonanie:
Podgotować ziemniaki aż będą dość miękkie.
Oziębić, obrać i pokroić na półcentymetrowe plastry.
Wsypać do miski i wymieszać suche składniki.
Połączyć ze sobą mokre składniki i wymieszać razem z suchymi.
Wymieszać wszystko razem z ziemniakami i włożyć na dobrze wysmarowaną blachę.
Piec 1 godzinę w temp. 204ºC.
Zupa z groszku i ziemniaków (A'la Indianie Iroquois) (10 - 12 porcji)
Wykonanie:
Groszek umyć, osączyć i gotować według instrukcji na opakowaniu.
Odcedzić, wywar pozostawić.
Zalać ziemniaki wodą i ugotować.
Odcedzić, wywar zostawić.
Do wywaru z ziemniaków dodać wywar z groszku tak, aby uzyskać 6 szklanek płynu.
Płyn wlać do dużego garnka.
Groszek i ziemniaki utrzeć na miazgę i dodać do garnka wraz z pozostałymi składnikami.
Gotować razem na wolnym ogniu przez około 1 godzinę.
Podawać na gorąco lub zimno.
Jeśli poda się na zimno - można dolać trochę wody.
Ziemniaki z zielonym chili (według Indian San Juan Pueblo)
Składniki:
1 lub 2 paczki (po 700 g każda) zielonego chili
4 duże ziemniaki
1 średnia cebula
3 łyżki stołowe oleju
Wykonanie:
Do 3 - litrowego rondla włożyć strąki zielonego chili i zalać je 2 szklankami wody.
Odstawić na 15 minut.
Obrać i pokroić w kostkę ziemniaki.
W dużym rondlu podsmażyć do miękkości cebulę.
Do cebuli dodać ziemniaki i smażyć do zbrązowienia.
Ziemniaki zalać mieszanką chili i wody i dusić przez około 15 minut, aż ziemniaki będą miękkie.
Zupa ziemniaczana z awokado
Składniki:
800 g ziemniaków
cebula
awokado
3 łyżki oleju
800 ml bulionu warzywnego (może być z kostki)
200-300 ml mleka
150 g topionego serka kremowego
2 łyżki soku z cytryny
sól
świeżo zmielony pieprz
Wykonanie:
Ziemniaki i cebulę obrać, umyć i pokroić w drobną kostkę i podsmażyć w dużym rondlu na oleju.
Zalać bulionem i mlekiem.
Gotować przez 20 minut.
Przetrzeć przez sito lub w inny sposób dokładnie rozdrobnić.
Dodać serek topiony i gotować jeszcze przez chwilę.
Przyprawić solą i pieprzem i łyżką soku z cytryny.
Awokado przekroić, usunąć pestkę. Delikatnie palcami wyjąć miąższ ze skórki. Przekroić podłużnie na cienkie plasterki. Skropić sokiem z cytryny, aby nie ściemniało.
Zupę rozlać na talerze. Każdą porcję ozdobić plasterkami awokado i posypać świeżo zmielonym pieprzem.
Uwagi:
Ziemniaki powinny być jak najbardziej mączyste. Należy wybrać także dojrzałe awokado, tzn. takie,które jest miękkie i ciemnozielone. Nie wygląda może ono najpiękniej, ale jest za to najsmaczniejsze i najłatwiej się je obiera.
Młode ziemniaki z porami (4 - 6 porcji)
Składniki:
10 umytych młodych ziemniaków
3 duże pory umyte i poćwiartowane
1 kostka smalcu
2 szklanki wody
1 łyżeczka soli
1/8 łyżeczki pieprzu
Wykonanie:
Włożyć wszystkie składniki do dużego garnka i gotować przykryte, przez 25 minut.
Podawać w miseczkach, polane rosołem.
Wykonanie:
Do mąki wbić jajka, dodać sól oraz pieprz i wymieszać.
Obtoczyć przygotowaną panierką żabie udka.
Na dużej patelni rozgrzać olej i smażyć w nim przez 25 minut żabie udka, często mieszając.
Wykonanie:
Utrzeć masło (lub margarynę) z cukrem i miodem na gładką masę.
Zmieszać delikatnie ubite jajka z żurawinami (lub borówkami).
Przesiać mąkę, proszek do pieczenia i sól i wymieszać razem.
Wlać ciasto do 1,5 litrowej, natłuszczonej formy budyniowej ze szczelną pokrywką.
Wstawić formę do odpowiednio głębokiego garnka, wlać wrzącą wodę (aby sięgała do połowy formy) i przykryć.
Pilnować, aby woda gotowała się łagodnie.
Gotować 2 godziny.
Powoli wystudzić.
Przewrócić formę na talerz i podawać.
Syrop z żurawin (ok. 1 litr)
Składniki:
1/2 kg świeżych, umytych żurawin
1 szklanka cukru klonowego
1 szklanka cukru
1 1/2 szklanki wody
Wykonanie:
Wszystkie składniki włożyć do dużego garnka, zagotować, zmniejszyć ogień i lekko prużyć około 20 minut, aż popęka skórka żurawin.
Schłodzić do temperatury pokojowej (lub zamrozić) i podawać.